Fabuła filmu rozpoczyna się w 1983 roku. To wtedy Jan Borysewicz wbrew zakazowi komunistycznych władz wychodzi na scenę, by wykonać utwór uznany przez milicję za niepożądany. Koncert zostaje przerwany, a artyści – aresztowani. Historia następnie cofa się w czasie, by ukazać początki kariery lidera Lady Pank, jego rozwój jako muzyka i człowieka, oraz kulisy życia artystycznego w czasach PRL-u i transformacji ustrojowej.
Film o pasji i cenie wolności
Jan Borysewicz to ikona polskiego rocka, jego twórczość i charyzma ukształtowały muzyczną wrażliwość wielu pokoleń. Ten film to nie tylko gratka dla fanów, ale też atrakcyjna i pełna pasji opowieść o wyjątkowych ludziach i czasach
– mówi Łukasz Kłuskiewicz, dyrektor programowy Netflixa w Europie Środkowo-Wschodniej.
Sam Borysewicz nie kryje radości z nadchodzącej premiery:
Mam nadzieję, że ten film pokaże, że w tamtych czasach muzyka to było coś więcej niż tylko granie
– była formą naszej wolności.
Obsada i twórcy. Kto zagra Borysewicza?
W główną rolę Jana Borysewicza wciela się Mikołaj Bukrewicz, dla którego będzie to ekranowy debiut. W pozostałych członków zespołu Lady Pank wcielą się: Hubert Miłkowski, Krzysztof Oleksyn, Mikołaj Matczak oraz Marcel Barr.
Za reżyserię odpowiada Kristoffer Rus, a scenariusz stworzyli Wiktor Piątkowski oraz Joanna Kozłowska. Producentami filmu są Kristoffer Rus, Mikołaj Wit, Dariusz Goczał i Akos Erdős, a produkcję realizuje studio Paprika Studios. Producentką wykonawczą jest Agnieszka Knysak-Sandecka.
Nie przegap: Lider Lady Pank przejechał się po młodych artystach. Padły słowa o Podsiadle i Sanah
Netflix stawia na lokalne historie
Produkcja wpisuje się w strategię Netflixa, który coraz odważniej sięga po lokalne, autentyczne historie o dużym ładunku emocjonalnym i kulturowym. Globalna platforma ma dziś ponad 300 milionów płacących użytkowników w 190 krajach – film o Borysewiczu trafi więc nie tylko do fanów Lady Pank, ale i do międzynarodowej publiczności.
Premiera filmu planowana jest na 2026 rok.
Zobacz też: Charyzma, która rozpala pokolenia. Dlaczego fanki wciąż kochają Panasewicza?