Joanna Kołaczkowska: Choroba była wyrokiem śmierci
Joanna Kołaczkowska od lat rozśmieszała Polaków. Razem z przyjaciółmi z kabaretu Hrabi byli ulubieńcami widzów. W kwietniu tego roku grupa przekazała informację o złym stanie zdrowia artystki, która zmagała się z chorobą nowotworową. Cała Polska kibicowała jej w powrocie do zdrowia. Wszyscy mieli nadzieję, że tak jak przed laty, i tym razem uda jej się pokonać chorobę. Niestety, Kołaczkowska zmarła w nocy z 16 na 17 lipca.
Joanna Kołaczkowska w ostatnich miesiącach życia zmagała się z ciężkim nowotworem. Przed laty zdiagnozowano u niej czerniaka. Artystka była wtedy w czwartym miesiącu ciąży. Wtedy udało jej się pokonać chorobę, ale długo zmagała się z lękiem przed jej nawrotem. Od tamtej pory na różne sposoby próbowała "oswoić śmierć".
W 2025 roku choroba wróciła. Nowotwór mózgu – agresywny i postępujący, który odebrał rodzinie Joanny na "dobre zakończenie". Gwiazda kabaretu Hrabi ostatnie tygodnie życia spędziła w hospicjum. Do samego końca towarzyszyli jej bliscy. Siostra Kołaczkowskiej oraz szwagier i przyjaciele w poruszającej rozmowie z magazynem "Pani" opowiedzieli o ich wspólnych chwilach.
Zobacz również: Piękny gest na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. To było jej ostatnie życzenie
Bliscy wspominają ostatnie chwile Joanny Kołaczkowskiej
Agnieszka Kamys oraz Małgorzata Olejarz, przyjaciółka Joanny, wspominały pierwsze chwile po usłyszeniu diagnozy. Kołaczkowska mówiła o niej spokojnie, bez emocji. Co więcej, starła się przy tym uspokoić i pocieszyć swoich bliskich. W tym samym czasie, gdy artystka otrzymała diagnozę, z ciężką chorobą zmagała się jej mama.
Małgorzata Olejarz stwierdziła, że "Asia nie chciała rozpaczy". Chociaż diagnoza była wyrokiem śmierci, to nie traciła swojego ogromnego poczucia humoru. Jacek Olejarz, członek zespołu Raz Dwa Trzy i przyjaciel Joanny, dodał, że w domu artystki zapełniło się od ludzi. Każdy chciał jej pomóc. Obecność ukochanych osób cieszyła Kołaczkowską.
W jej odchodzeniu nie było smutku, płaczu ani rozpaczy. Było coś innego: śmiech, ciepło, rozmowy, wygłupy. Jej dom stał się miejscem, w którym nagle zrobiło się gwarno. Ktoś coś gotował, ktoś żartował… I w tym wszystkim Asia – obecna, spokojna, uśmiechnięta. Była szczęśliwa, kiedy widziała nas razem – żartujących, gadających głupoty, wspominających dawne czasy. [...] To było jak powrót do dawnych lat – taki mały akademik pełen życia - mówił Olejarz.
Ukochana siostra Joanny była przy niej do samego końca. W rozmowie z magazynem "Pani" Agnieszka Kamys opowiedziała o niezwykłym doświadczeniu, którego doświadczyła na kilka dni przed śmiercią siostry. Określiła je jako "spotkanie na granicy światów".
Na cztery dni przed jej odejściem wydarzyło się coś, czego nie potrafię nazwać inaczej niż spotkaniem na granicy światów. Trzymałam ją za rękę, zamknęłam oczy i poprosiłam: "Asia, jeśli chcesz, mów do mnie". I wtedy w sercu usłyszałam jej głos – spokojny, pewny. Powiedziała, że nic ją nie boli i jest spokojna.
A kiedy spytałam, gdzie jest, odpowiedziała: "Stoję przed bramą". Widziałam tę bramę. Ogromną, ciężką, nowoczesną, zbudowaną z dwóch monumentalnych płyt w kolorze écru. Przez otwarte wrota widać było światło i ludzi, którzy wchodzili tam powoli, w swoim tempie. Powiedziałam jej: "Asia, dalej już nie pójdę, musisz iść sama". I ona poszła - wspominała.
Zobacz również: Szymon Majewski podjął decyzję ws. projektu z Joanną Kołaczkowską. Poruszający gest!