Joanna Kołaczkowska nie żyje. Co dalej z kabaretem Hrabi?
Joanna Kołaczkowska od lat rozśmieszała Polaków. W 2002 roku roku razem z kolegą z kabarety Potem, Dariuszem Kamysem, założyli kabaret Hrabi. Później dołączyli do nich Łukasz Pietsch oraz Tomasz Majer. W tym składzie stali się jedną z najpopularniejszych grup kabaretowych w Polsce. W dużej mierze przyczyniła się do tego Kołaczkowska.
Pod koniec kwietnia kabaret Hrabi zawiesił działalność. Powodem była choroba nowotworowa artystki. Gwieździe kabaretu kibicowała cała Polska. Niestety, w nocy z 16 na 17 lipca członkowie Kabaretu Hrabi przekazali przykre wiadomości o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. Odejście artystki było szczególnie bolesne dla Dariusza Kamysa. Niezwykle bliska relacja łączyła ich bowiem nie tylko na scenie. Kamys jest bowiem mężem siostry Joanny, Agnieszki.
Przyjaciele z kabaretu przed laty zawarli pakt, w którym obiecali sobie, że po śmierci jednego z członków Hrabi, reszta opiekuje się jego bliskimi.
Mamy to wszystko obmyślone, czy mamy prawo zostawić nazwę, jak będziemy funkcjonować we trójkę, jak odejdzie jedna osoba. [...] Jak zostanie wdowa/wdowiec i dzieci, to opiekujemy się nimi przez jakiś czas finansowo, przez rok - wyznała artystka w rozmowie z Szymonem Majewskim.
Zobacz również: Niezwykły hołd Edyty Bartosiewicz dla Joanny Kołaczkowskiej. Poruszająca relacja po pogrzebie
Dariusz Kamys przerwał milczenie po pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej
Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej odbył się w ostatni poniedziałek lipca. Na warszawskich Powązkach zebrał się tłum żałobników. Rodzina, przyjaciele, znajomi z branży oraz fani przyszli, by towarzyszyć zmarłej w jej ostatniej drodze. Nie odstraszył ich nawet deszcz. Podczas świeckiej części uroczystości poruszające przemówienia wygłosili najbliżsi artystki. Dariusz Kamys również podzielił się swoim wspomnieniem o zmarłej. Nie krył przy tym emocji.
Dwa dni po pogrzebie Kamys po raz pierwszy od śmierci szwagierki, zamieścił wpis w swoich social mediach. Jego słowa poruszają do głębi!
Mija drugi dzień od pożegnania.
Chciałbym coś powiedzieć… ale słowa pochowały się przede mną.
Nie chcą wychodzić, nie chcą opisywać tego, co niewyrażalne.
Została po Tobie bolesna pustka.
Taka, co nie daje się wypełnić ani ciszą, ani wspomnieniem.
Chodzę po niej ostrożnie, jak po cienkim lodzie,
bo każde wspomnienie może pęknąć i znów zaboleć.
Zobacz również: "Asia przyśniła mi się tej nocy i pożegnała się ze mną". A Magdzie Mołek poleciały łzy!