W PRL'u zachwycała głosem i urodą. Okazuje się, że życie Ewy Szykulskiej nie było łatwe

i

Autor: AKPA W PRL'u zachwycała głosem i urodą. Okazuje się, że życie Ewy Szykulskiej nie było łatwe

W PRL'u zachwycała głosem i urodą. Okazuje się, że życie Ewy Szykulskiej nie było łatwe

2021-05-10 15:05

Ewa Szykuska (72 l.) to chyba najbardziej rozpoznawalna gwiazda PRL-u. Nie tylko dzięki wyjątkowej urodzie, ale również charakterystycznemu głosowi, który przysporzył jej wiele problemów. Mimo wielu sukcesów, które w życiu odniosła, aktorka coraz częściej myśli o przemijaniu i boi się samotności.

Obok Ewy Szykulskiej nikt nie przeszedł obojętnie. Sama wspomina sytuacje, gdy wciąż była zaczepiana na ulicy przez mężczyzn oczarowanych jej urodą. Jednak znajdowali się zawistnicy, którzy dawali upust swojej zazdrości.

- Kiedyś zdarzało się, że ktoś na mnie napluł. Innym razem ktoś wyznawał mi miłość lub mówił, że mnie nie nienawidzi. Pamiętam, że kiedyś też ktoś mi zwrócił uwagę w autobusie, że mam zbyt szeroko rozcięty dekolt w sukience. Fakt, że byłam w miarę zgrabną i efektowną dupeczką, nie sprawiał, że wszyscy traktowali mnie sympatycznie. Przeszłam w życiu różne etapy - wspomina Szykulska w wywiadzie dla "Plejady".

Aktorka nie miała również łatwego życia z powodu swojego głosu.

- Pierwszy raz dano mi odczuć, że coś jest z nim nie tak podczas egzaminów do szkoły teatralnej. Wysłano mnie do foniatry, ale ten stwierdził, że jestem zdrowa. Dostałam rolę w pierwszym większym filmie, zagrałam w nim, a potem okazało się, że ktoś innym mnie udźwiękowił. Na ekranie była moja twarz, a kwestie wypowiadał ktoś inny. To było dla mnie straszne przeżycie! Nikt mnie o tym wcześniej nie poinformował. Czułam się niepełną aktorką. Ktoś zabrał kawałek mnie. Dopiero gdy poznałam Kondratiuków, oni wytłumaczyli mi, że mój głos to wielki atut -dodała.

Jednak wkrótce okazało się, że jej głos to wielki atut, a w połączeniu z urodą tworzą wyjątkową całość.

Sprawdź czy wiesz, gdzie zaczynały wielkie gwiazdy

Pytanie 1 z 10
W jakich redakcjach zaczął swoją karierę Filip Chajzer?

Postawiła na miłość

Mimo, że Szykulska mogła przebierać w mężczyznach, ona wolała być stała w uczuciach. A kręcąc teledyski do piosenek Skaldów „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał” (1968), czy „Prześliczna wiolonczelistka” (1969) miała ich pod dostatkiem. Tam właśnie też poznała swojego pierwszego męża.

- Pamiętam, jak mknęłam motorówką przez fale. Był cudowny klimat. Wiedziałam, że skończy się to zauroczeniem. No i tak się stało. Podczas zdjęć zawiązała się między nami bliższa więź. I odbiło mi troszeczkę... Budowaliśmy zamki z piasku, było miło... - mówiła aktorka o Januszu Kondratiuku w rozmowie z "Super Expressem".

Jako mężatka, Ewa spełniała się również na polu zawodowym. Grała w teatrze i filmach takich jak: Hydrozagadka, Samochodzik i templariusze, Dziewczyny do wzięcia, Kariera Nikodema Dyzmy, Vabank, czy Jan Serce. Jednak małżeństwo z Januszem nie trwało długo. Na szczęście na swojej drodze spotkała wyjątkowego mężczyznę. Ich spotkanie było całkiem przypadkowe. Gdy popsuł się jej samochód, w poszukiwaniu części dotarła do samego dyrektora Polmozbytu, czyli Zbigniewa Perneja, który nie ukrywa, że długo musiał zabiegać o jej względy. Ostatecznie to Ewa mu się oświadczyła i do dzisiaj tworzą udane małżeństwo. Jednak aktorka coraz częściej zaczyna dotrzegać, że czas przepływa jej przez palce.

CZYTAJ: Ewa Szykulska poważnie myśli o przyszłości: Wybuduje sobie dom spokojnej starości!

Zostanie sama na starość?

- Oczka marnie widzą, nóżki marnie chodzą, kostki skrzypią, a mnie ciągle się wydaje, że jestem znacznie młodsza, niż wskazuje na to PESEL. I pewnie żyłabym dalej w takim przekonaniu, gdyby nie otaczający mnie ludzie, którzy wrzucają mnie do grupy pod tytułem "stara". Aktorki dzielą się na młode amantki, walczące trzydziestki, ryczące pięćdziesiątki i powoli wyciszające się sześćdziesiątki. Nigdy nie wierzyłam w swoją dojrzałość, żeby nie powiedzieć starość. Ale teraz, bombardowana przez media i pojedyncze osoby, zaczynam tracić uśmiech. To smutne - wyznaje aktorka w rozmowie z "Plejadą".

Szykulska nie ma dzieci i to właśnie zaczyna spędzać jej sen z powiek. Kiedyś, gdy odnosiła sukcesy i korzystała z życia, nie myślała o tym. Jednak teraz, gdy robi się coraz starsza, perspektywa samotności coraz bardziej ją przygniata.

- Bardzo długo byłam szczęśliwą osobą, a potem biologia powodowała odchodzenie moich najbliższych. I nie dotyczy to tylko rodziców. Cały czas mam przed oczami obrazy naprawdę traumatycznych przeżyć. Staram się jednak uśmiechać, bo wiem, że byłam tym osobom potrzebna i dzięki mnie mieli trochę lżej. To nie było łatwe. Czasem, wracając do domu, zamykałam szyby w samochodzie i darłam się jak zarzynane zwierzątko, żeby wypluć z siebie wszystkie negatywne emocje. Kiedyś wymyśliłam, że, razem z kilkoma innymi bezdzietnymi małżeństwami, zbuduję przystań spokojnej starości. Wszystko dlatego, że pojawiają się u mnie lęki, które miała moja mama. Ona miała przynajmniej mnie, chociaż i tak umarła w samotności. (..) U mnie wszystko dzieje się za szybko. Za szybko też zaczęłam myśleć o odchodzeniu -dodaje.

Ewa Szykulska

i

Autor: archiwum se.pl
V Festiwal Smaków Food Tracków w Lesznie
Nasi Partnerzy polecają