Wojciech Młynarski przyjął księdza, umarł spokojny

2017-03-17 3:00

Odszedł wielki człowiek, wspaniały artysta i przyjaciel. Twórca wielu szlagierów, m.in. "Jesteśmy na wczasach", "Kocham cię, życie" czy "W Polskę idziemy". Ale ze światem żegnał się jak zwykły człowiek - Wojciech Młynarski (+76 l.) przyjął sakrament namaszczenia chorych. W środę wieczorem zmarł w jednym z warszawskich szpitali. Do ostatniego tchnienia czuwał przy nim syn Jan (38 l.).

Śmierć Młynarskiego to cios dla polskiej kultury. Napisał ponad 2000 tysiące piosenek. Wielu artystów marzyło, by śpiewać jego teksty. Niestety, od roku spod jego pióra nie wyszedł żaden utwór.

Młynarski od wielu lat cierpiał na chorobę dwubiegunową. Miał też problemy z sercem. Ale w styczniu ubiegłego roku jego stan znacznie się pogorszył - pan Wojciech przeszedł pierwszy udar, po którym trafił do jednego z warszawskich szpitali. Wtedy też przyjął sakrament namaszczenia. W szpitalu dwukrotnie odwiedził go ksiądz. - Pierwszy raz długo rozmawiali. Gdy jego stan zdrowia się pogorszył, ksiądz odwiedził go po raz drugi z namaszczeniem chorych - mówi "Super Expressowi" osoba z otoczenia Młynarskich.

Na szczęście wtedy stan zdrowia polepszył się. Słynny autor tekstów wrócił do domu. Opiekę nad nim sprawowały zatrudnione przez dzieci pielęgniarki. Młynarski nie wstawał z łóżka, nie wychodził z domu, przestał udzielać wywiadów i spotykać się ze znajomymi. A w grudniu po raz drugi przeszedł udar.

- Najbliżsi zebrali się wtedy w mieszkaniu pana Wojciecha i przy zapalonych świecach zaczęli się modlić - mówi nasz rozmówca. Ksiądz nie był już wzywany. Młynarski stracił mowę i wymagał całodziennej opieki. Schorowanym artystą na zmianę zajmowały się opiekunki.

W styczniu dzieci Młynarskiego, córki Paulina (47 l.) i Agata (52 l.) oraz syn Jan podjęli decyzję o umieszczeniu ojca w ośrodku opiekuńczo-rehabilitacyjnym. Trafił tam 12 stycznia. W ośrodku pan Wojciech odzyskał świadomość i mowę. Ale w połowie lutego artysta ponownie trafił do warszawskiego szpitala na kardiologię. Po badaniach wrócił do ośrodka opiekuńczego. Tam tydzień temu jego stan zdrowia się pogorszył. Pan Wojciech znów w ciężkim stanie trafił do szpitala. Oddychał za niego respirator. Zmarł w środę na niewydolność krążeniowo-oddechową o godz 20.40. - Trzymałem go za rękę. Dziękuję wszystkim, którzy wspierali jego i nas przez ostatnie 15 miesięcy - napisał na Facebooku syn artysty Jan.

Śmierć Wojciecha Młynarskiego opłakują nie tylko jego dzieci. Także artyści i fani jego talentu. - Niezwykły człowiek, potężny intelekt, wybitny twórca, autor tysięcy tekstów piosenek, ale też i dramaturg, pisał nawet opery - mówi "Super Expressowi" Jarosław Kret (54 l.). - Wielki człowiek. I jak wielu nieprzeciętnych, wielkich ludzi zmagał się przez dziesięciolecia z chorobą, która raz to dawała mu niewyobrażalną siłę twórczą, raz to odmowę chęci życia - dodaje.

Wiadomość o śmierci Młynarskiego dotarła też za ocean. "Drogi i Szanowny Panie Wojciechu, kompozycje słów, które tworzył Pan przez całe swoje życie dla nas artystów i dla nas słuchaczy - budowały świadomość społeczną i uwrażliwiały wszystkich nas" - napisała Edyta Górniak (45 l.).

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki