Incydent ten miał miejsce w nocy 30 października pod warszawskim klubem "Enklawa" przy ul. Mazowieckiej. Doszło tam wówczas do bijatyki z udziałem ówczesnego posła PiS Przemysława Wiplera. Według interweniujących policjantów polityk zachowywał się wulgarnie, szarpał i kopał funkcjonariuszy. Z kolei Wipler twierdził, że to on został przez mundurowych pobity. Jak przekonywał, tego dnia dowiedział się, iż jego żona jest po raz piąty w ciąży i świętował to z przyjaciółmi. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - miał zareagować na policyjną interwencję wobec innej osoby. - Próbowałem interweniować, włączyć się w taki sposób, żeby ta sprawa się zakończyła. Na wstępie dosyć szybko użyto przeciw mnie gazu, przewrócono mnie na podłogę, kopano mnie w głowę, klęczano na mnie, skuto mnie kajdankami, pobito mnie. Wielokrotnie polewano mnie, był to na pewno jakiś żrący środek, byłem kopany w krocze, w plecy i po nogach - mówił poseł. Utrzymywał, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia. Badanie krwi, które zostało przeprowadzone ok. 8.30 rano, czyli kilka godzin po interwencji wykazało, że poseł miał 1,4 promila alkoholu w organizmie.
Sprawdź: Znany poseł był w Sejmie pod wpływem środków odurzających. Nie do wiary, co robił [WIDEO]
Według zeznań świadka, do których dotarł portal tvn24.pl, Wipler kopnął policjantkę, która próbowała go obezwładnić. - Kopał wszystkich, krzyczał "Kur*a, chamy" - stwierdził taksówkarz, który w nocy z 29 na 30 października stał przy ul. Mazowieckiej. Jego zdaniem mężczyzna nie był przez nikogo prowokowany, zachowywał się natomiast jakby był w jakimś "amoku". Podkreślił przy tym, że mężczyzna, który wyglądał jak Wipler, nie informował w trakcie zajścia kim jest i o co mu chodzi, nie okazywał żadnego dokumentu, a tym bardziej legitymacji poselskiej".
Przeczytaj: Kamery przyłapały posła w fatalnym stanie na sejmowym parkingu! Wideo stało się hitem
Sąd nie dał jednak wiary jego wersji i uznał go za winnego naruszenia nietykalności i znieważenia policjantów. Usłyszał wyrok sześciu miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Były poseł musiał też przeprosić policjantów w miesięczniku wydawanym przez Komendę Główną Policji. - Zgodnie z wyrokiem Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia z dnia 17 czerwca 2016 r., wydanym w sprawie o sygn. X K 460/14, przepraszam obydwoje pokrzywdzonych (oskarżycieli posiłkowych). (–) Przemysław Wipler - tak brzmiały przeprosiny zamieszczone w magazynie „Policja 997” z lutego 2017r.
Zobacz: Senator zasnął na podłodze w korytarzu sejmowego hotelu! W taki sposób się tłumaczył
- Prawda przegrała - komentował wyrok Wipler, choć się od niego nie odwoływał. - Jeśli bym się odwołał, a sąd apelacyjny podtrzymałby obecny wyrok, nie mógłbym kandydować ani w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ani w wyborach do Sejmu. Jeśli przyjmę wyrok, będę mógł kandydować. Bo wyrok zatrze się za ok. 2-2,5 roku. W mojej sprawie sąd działał przewlekle i odwołanie również mogłoby się ciągnąć - tłumaczył nam Wipler.