Warszawa. Trwa obława terrorystę z metra! Policja przegląda nagrania monitoringu.

2014-05-08 0:58

To już komunikacyjny terror! Wczoraj rano zapach gazu kolejny raz zatrzymał metro, a tysiące pasażerów w pośpiechu musiało opuścić stacje. Urzędnicy i służby są niemal pewne, że ataki to chuligański wybryk. - To prawdopodobnie celowe działanie. Będą dodatkowe patrole na stacjach - zapowiada prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz

Kolejny dzień z paraliżem w podziemnej kolejce. Tak jak we wtorek jego przyczyną był sygnał o wyczuwalnym zapachu gazu. - Wyczuli go maszyniści w tunelach między stacjami Ratusz-Arsenał i Dworzec Gdański. Ze względów bezpieczeństwa natychmiast zdecydowaliśmy o ewakuacji podróżnych, a na miejsce wezwaliśmy odpowiednie służby - tłumaczy Krzysztof Malawko, rzecznik Warszawskiego Metra. Przez ponad dwie godziny zamknięte były stacje: Centrum, Świętokrzyska, Ratusz-Arsenał, Dworzec Gdański, Plac Wilsona i Marymont.

W tym czasie strażacy sprawdzali w tunelach poziom stężenia trującej substancji. Ich urządzenia nie zarejestrowały jednak obecności gazu. Zdezorientowani pasażerowie tracili nerwy. - Utknąłem na kilkadziesiąt minut w pociągu ze stacji Wilanowska do Centrum. Przez to spóźniłem się na ważne szkolenie - denerwował się Tomasz Nowak (39 l.).

Zobacz: Warszawa. To ja, Figielek, szukam domu!

W miasto kolejny raz ruszyły zastępcze autobusy, a w Ratuszu znów zebrał się Zespół Zarządzania Kryzysowego. Według urzędników najbardziej prawdopodobną przyczyną paraliżu wydaje się celowe działanie. - Wszystko wskazuje na to, że jakaś osoba lub grupa osób specjalnie rozpyla na peronach jakąś substancję - przyznała prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz po wczorajszym spotkaniu. Zapewniała też, że metro jest bezpieczne.

- To substancje zapachowe, a nie trujące. Służby za każdym razem muszą zachowywać się tak samo - tłumaczyła. Zapowiedziała, że w metrze pojawi się więcej patrolów policji i straży miejskiej. Mundurowi zabezpieczyli już monitoring z zamkniętych stacji. - Przeglądamy i analizujemy nagrania - mówi Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. Sprawca komunikacyjnego paraliżu w metrze zostanie obciążony kosztami przeprowadzonej akcji. Mogą one wynieś nawet kilkaset tysięcy złotych.

Wiadomości se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki