Kwiatkowski tłumaczy decyzję o zawieszeniu Babiarza: "Nie chodziło stricte o słowa"
Rywalizacja na igrzyskach olimpijskich Paryż 2024 jeszcze nie zdążyła się na dobre rozpocząć, a wśród polskich kibiców i w środowisku dziennikarskim zawrzało. Chodziło oczywiście o sytuację, w której Przemysław Babiarz został zawieszony w obowiązkach komentatora po ceremonii otwarcia igrzysk. Za przyczynę takiej kary uważano jego słynne już słowa o utworze Imagine Johna Lennona. – Imagine, czyli świat bez nieba, bez narodów, religii. I to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety – powiedział wówczas polski komentator. Część widzów te słowa oburzyły, inni szybko przywoływali słowa samego Lennona, który sam miał nazwać swój utwór manifestem komunistycznym, choć do żadnych politycznych ruchów nie należał. Jednak zawieszenie Przemysława Babiarza zostało przez przeważającą większość kibiców uznane za nieadekwatną karę za te słowa.
Rywalka Igi Świątek aż zaczęła przeklinać po meczu. Nie wytrzymała po laniu od Polki
Teraz w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” Jakub Kwiatkowski wraca do całej sytuacji i bardzo jasno podkreśla, że to nie te słowa same w sobie stały się przyczyną zawieszenia legendarnego już komentatora. Na początku zapytany został o to, czy z Babiarzem podają sobie ręce, jak widzą się w pracy. – Tak, oczywiście. Pracujemy w tej samej firmie i wymaga tego też wzajemny szacunek. Zresztą ja się dość rzadko widuję z Przemkiem. Od czasu igrzysk olimpijskich spotkaliśmy się pewnie kilka razy – zdradził Kwiatkowski i... chciał uniknąć rozmowy o wydarzeniach z igrzysk. – Nie wiem, czy warto rozmawiać o tej sytuacji sprzed roku. (…) wszelkie nieporozumienia zostały wyjaśnione – powiedział szef TVP Sport.
Były rzecznik PZPN został zapytany o to, jak dogaduje się z pracownikami TVP Sport, którzy podpisali list wsparcia dla Przemysława Babiarza. Jak się okazuje, część... przyszła go przeprosić. – Wielu pracowników, którzy podpisali wspomniany list, przyszło później do mnie i przeprosiło, mówiąc, że tego żałuje – zdradził. Ostatecznie też zabrał głos na temat samego zawieszenia i sprecyzował powody takiej decyzji podjętej przez zarząd. Chodziło nie o same słowa, lecz niezastosowanie się do wcześniejszych ustaleń. – Po rozpoczęciu pracy rozmawiałem bardzo dużo z zespołem. Również z samym Przemkiem. Pamiętam, że zwróciłem uwagę, aby skupił się na tym, co umie robić najlepiej, a więc komentowaniu, a swoje poglądy zostawił – mówiąc po piłkarsku – w szatni. To samo zdanie powtórzyłem jeszcze na dzień przed jego wylotem do Paryża. (…) Ale chcę podkreślić jedną rzecz: Przemek wcale nie został zawieszony za to, co powiedział o piosence "Imagine". (…) Nie chodziło stricte o słowa, które padły na antenie, ale że nie zostały zachowane ustalenia, jakie wcześniej wypracowaliśmy. Tak jak wspomniałem, każdy dziennikarz powinien oddzielać sferę prywatnych poglądów od pracy komentatora. W ocenie zarządu, który podjął decyzję o zawieszeniu, Przemek nie zastosował się do tych wskazówek – wyjaśnił Kwiatkowski.
Jarosław Koliński z „Przeglądu Sportowego Onet” nie odpuszczał jednak tematu i dopytywał, czy Jakub Kwiatkowski bronił Przemysława Babiarza w tej sytuacji. – Starałem się znaleźć rozwiązanie, które pozwoliłoby uniknąć takich konsekwencji. Sugerowałem m.in. czasowe odsunięcie od komentowania zawodów pływackich oraz zmianę na stanowisku komentatora ceremonii zamknięcia igrzysk. Ostatecznie Przemek wrócił do komentowania zaledwie po kilku dniach – odpowiedział dyrektor TVP Sport. Został zapytany również o to, czy myślał o... rezygnacji z pracy w tej sytuacji. – Nawet nie wiem, dlaczego miałbym tak zrobić. W żadnym momencie nie rozważałem takiego kroku. Uważam, że rezygnacja w tamtej sytuacji byłaby reakcją czysto emocjonalną, a ja nie widziałem ku temu realnych przesłanek – odparł Kwiatkowski bez namysłu.
Burza po słowach Przemysława Babiarza o rywalce Ewy Swobody. Nie wytrzymał na jej widok