ratownik górniczy+pogrzeb górnika

i

Autor: Andrzej Bęben

Ratownicy górniczy – nie tylko zawód, ale i służba. Tak ryzykowna jak saperska

2022-04-24 13:01

O tym, że górnictwo węglowe jest potrzebne, ostatnimi laty dowiaduje się poza-śląskie społeczeństwo wówczas, gdy brakuje prądu, albo będzie embargo na rosyjski węgiel. Górnikom Polacy współczują, gdy dojedzie do katastrof, takich, które nawiedziły kopalnie JSW. Wówczas w Polskę idą wiadomości o ratownikach górniczych. Bo, gdy górnik zjeżdżając na dół roboty, ryzykuje życiem, to dla ratownika do ryzyko jest jeszcze większe. Takich ludzi w górnictwie, nie tylko węglowym, jest ok. 4,5 tys.

Pełnią służbę nie tylko w kopalniach Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Polskiej Grupy Górniczej, Taurona Wydobycie, Spółki Restrukturyzacji Kopalń, w dwóch prywatnych kopalniach węgla kamiennego, jednej na Lubelszczyźnie („Bogdanka”), ale także w kopalniach rud miedzi, soli, w doświadczalnej „Barbarze”, ale także – mało kto o tym wie – w zabytkowych kopalniach „Guido” w Zabrzu i srebra w Tarnowskich Górach. Struktura polskiego ratownictwa górniczego jest (poniekąd) scentralizowana. Na szczycie takiej, można stwierdzić, piramidy jest Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego (CSRG), z siedzibą w Bytomiu. W jej strukturze funkcjonują trzy okręgowe stacje ratownictwa górniczego (OSRG): w Bytomiu, Jaworznie i Wodzisławiu Śl. Kiedyś było ich więcej, ale górnictwo powoli odchodzi w przeszłość, więc ubywa nie tylko kopalń. OSRG działają również w krajowym systemie ratowniczo-gaśniczym udzielając pomocy (w ludziach i sprzęcie) straży pożarnej podczas dużych katastrof i innych poważnych zagrożeń. Tak było podczas akcji ratunkowej po zawaleniu się hali MTK w Chorzowie.

Podstawą polskiego ratownictwa górniczego są zakładowe stacje. W CSRG zgrupowani są ratownicy zawodowi i okresowo oddelegowani z zakładów górniczych. W każdym zakładzie górniczym prowadzącym roboty górnicze musi istnieć drużyna ratownicza (zastępowy i 4 ratowników). To ile ma ich być, zależy od liczby pracowników zatrudnionych w ciągu doby pod ziemią i powinna wynosić co najmniej: • 15 ratowników górniczych - przy liczbie pracowników nieprzekraczającej 500, • 50 ratowników górniczych - przy liczbie pracowników od 501 do 2000, • 80 ratowników górniczych - przy liczbie pracowników przekraczającej 2000 .

Rodzina zmarłych górników z kwiatami i zniczami oczekuje na wejście do kopalni.

Podobnie jak ratownicy medyczni i ci górniczy są od ratowania życia (nierzadko czyniąc to, sami je tracą), a nie od leczenia. W skład zastępu ratowniczego powinien wchodzić co najmniej jeden ratownik górniczy posiadający uprawnienia sprecyzowane w ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym. CSRG szkoli w tym zakresie. Taki kurs obejmuje 67 godzin lekcyjnych, w tym 42 godziny zajęć praktycznych. Jak widać ratownik górniczy niekoniecznie musi być ratownikiem medycznym, takim z pogotowia. Na marginesie: gdy trwa akcja ratunkowa, to tam na dole pomocy medycznej mogą udzielać wyłącznie uprawnione do tego osoby. To ratownicy górniczy oraz lekarze z kopalnianego punktu medycznego. Dopiero, gdy poszkodowani wyjadą szolą (winda jest w budynkach, w kopalniach jest szola) na powierzchnię, zajmują się nimi lekarze i ratownicy pogotowia ratunkowego i Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Nadzór górniczy, czyli Wyższy Urząd Górniczy jasno określa sprawę: „Nie należy mylić ratownika z ratownikiem medycznym, który to jest uprawniony do wykonywania medycznych czynności ratunkowych (MCR), a ponadto ukończył 3-letnią szkołę wyższą na kierunku ratownictwo medyczne. Ratownik nie musi posiadać tak szerokich uprawnień jak ratownik medyczny, ale uczestniczy w działaniach ratowniczych i również jego zadaniem jest niesienie pomocy poszkodowanym”.

Ratownik górniczy musi się jednak wykazać znacznie lepszym stanem zdrowia i kondycją niż jego kolega – medyczny. Nie wdając się w szczegóły: zdrowy ratownik ma widzieć, słyszeć i mieć wydolny układ krążeniowooddechowy. Jednym z podstawowych kryteriów tego ostatniego jest wskaźnik PWC (Physical Working Capacity). Określa on wielkość pracy, którą można wykonać przy ustabilizowanej na pewnym poziomie częstotliwości tętna minutowego. Wskaźnik 3 – dla kandydata na ratownika, 2,85 – dla już będącego nim. Im wyższy, tym lepiej. Okresowo wszyscy ratownicy muszą poddawać się specjalistycznym badaniom.

Swego czasu w bytomskim ośrodku je przeprowadzającym sprawdzano kondycję kadry polskiej w piłce nożnej. Okazało się, że ówczesny gwiazdor reprezentacji Emmanuel Olisadebe nie mógłby być... ratownikiem górniczym. Wbrew pozorom ratownicy górniczy nie wchodzą do akcji tylko wówczas, gdy trzeba kogoś ratować. Gdy do tego dochodzi, to wie już o tym cała Polska, bo doszło na dole do tragedii. Uczestniczą oni w wielu pracach zakładu górniczego – np. wchodzą w obszar zatamowany (zamknięty), by wykonać pomiary, prace itp. Nieobeznani w górnictwie mogą zastanawiać się, dlaczego – jak to było podawane w komunikatach z akcji w kopalniach JSW – ją przerywają? O tym stanowi Prawo geologiczne i górnicze. Określa jasno w jakich warunkach, tam na dole, może być prowadzona akcja ratownicza. Chodzi m.in. o temperaturę w miejscu prowadzenia akcji, skład powietrza, zagrożenie metanowe i tąpaniowe. To wszystko po to, by ratując poszkodowanych, ratownicy sami nie narażali się na śmierć, choć jak pokazuje rzeczywistość takie ograniczenia nie stanowią pełnego zabezpieczenia. Taka praca – zwykli to komentować ratownicy.

A jak zostać ratownikiem górniczym? Trzeba być górnikiem – to jasne i przepracować na dole przynajmniej rok, no i mieć ukończone 21 lat. A potem trzeba przejść „tylko” przez ścieżkę testów (to co wyżej zostało przedstawione, to tylko jej fragment). Wbrew pozorom kandydatów do tego fachu, można z pełną odpowiedzialnością stwierdzić: służby, nie brakuje. Statystycznie ratownikiem zostaje 1 na 10 kandydatów...

Sonda
Górnictwo. Czy Polska powinna odejść od węgla?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki