Wypadek w Poznaniu klatka po klatce - TRAGEDIA na YouTube

2013-07-03 18:22

Kacperek (7 l.) i Zuzia (6 l.) K. z Poznania nie płaczą z bólu tylko dlatego, że są na silnych środkach przeciwbólowych. Chłopiec ma złamaną prawą nóżkę, dziewczynka pogruchotane kości w obu nogach. - Dzisiaj się już lepiej czuję, ale wczoraj płakałam - mówi 6-latka. - Bardzo bolało - dodaje chłopiec. Dzieci to ofiary norweskiego szaleńca w sportowym wozie, który na pokazie aut w Poznaniu wjechał w tłum swoim koenigseggem, raniąc 17 osób. A zabawa milionerów w ściganie się bolidami trwa nadal, bo nie przerwano imprezy. Rannych dzieci nikt z organizatorów nie odwiedził. Bo przecież nie czują się winni...

Morten N. (40 l.) jest bogatym handlarzem nieruchomości. Przyjechał z Norwegii do Polski, by bezkarnie poszaleć i poszpanować swoim drogim wozem w ramach imprezy Gran Turismo Polonia. Kupionego niedawno koenigsegga (wartego nawet milion złotych) nie opanował na tyle dobrze, by brać udział w takich imprezach, a organizator najwyraźniej nie sprawdził wcześniej jego umiejętności. Warunkiem przystąpienia do pokazów było posiadanie drogiego auta i wpisowe.

W efekcie wpuszczono na tor pełen ludzi kompletnego amatora w 1000-konnej maszynie. To cud, że nikt nie zginął! Morten N. po prostu wsiadł do swojego auta, wcisnął pedał gazu i pognał przed siebie. Daleko nie ujechał. Autem zaczęło rzucać, a kierowca stracił panowanie nad maszyną. - To wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyłem, żeby coś złego działo się z tym autem - mówi Marcin K., tata poszkodowanego rodzeństwa.

>>> Gran Turismo: Pięciu rannych nadal w szpitalu, norweskie media w szoku

Tymczasem organizatorzy nie mają sobie nic do zarzucenia! - Organizując pokaz, spełniliśmy wszystkie wymogi, złożyliśmy potrzebne dokumenty, co potwierdza policja, która była na miejscu i dopuściła to wydarzenie - powiedział Maciej Jellinek, rzecznik Gran Turismo Polonia. Kto jest winny tej tragedii, nie wie też prokuratura. Nie postawiła szalonemu Norwegowi jeszcze żadnych zarzutów! Bo ze względu na to, że organizatorem imprezy są obcokrajowcy, "sprawa ma charakter skomplikowany". A skoro winnych nie ma, bogacze nie przerwali imprezy. - Wydarzenie trwa, ponieważ do Poznania przyjechało wiele osób z całego świata i chcemy dać im możliwość spędzenia najbliższych trzech dni na torze - powiedział organizator imprezy Peter Ternstroem. Jego ludzie zapewniają, że obejmą pomocą poszkodowanych. Jak na razie, nie dotarła ona do Kacperka i Zuzi którzy leżą w poznańskim szpitalu. Dzieci ani ich rodzice nie usłyszeli nawet słowa... przepraszam.

Jacek Derda, Prokuratura Okręgowa w Poznaniu:
- Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu drogowym podczas imprezy Gran Turismo Polonia. Sprawa ma bardzo skomplikowany charakter. Na razie zatrzymanemu kierowcy nie postawiono żadnych zarzutów. Naszym zdaniem zatrzymany Norweg powinien stosować się do obowiązujących przepisów ruchu drogowego, w tym ograniczenia prędkości. To wynika z zabezpieczonych dokumentów.

Zdzisław Horoński, Polski Związek Motorowy:
- Nie mam wątpliwości, że impreza została źle zabezpieczona. Auto, które nawet wypada z trasy, nie ma prawa uderzyć w kibiców i widzów. Same barierki to za mało. Ludzie nie powinni stać tak blisko. Impreza Gran Turismo nie została zgłoszona do Polskiego Związku Motorowego, bo nie było takiej potrzeby.

Marcin Jellinek, rzecznik organizatora Gran Turismo Polonia:
- Zachowaliśmy wszystkie środki bezpieczeństwa wymagane przy organizacji takich imprez. Wszystko zostało skonsultowane z policją i posiadamy wszystkie potrzebne zezwolenia i opinie, a przed pokazem na miejscu kierowcy przechodzili specjalne szkolenie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki