Białoruś protesty. Milicjanci ODCHODZĄ z pracy!

2020-08-13 17:05

Coraz więcej białoruskich milicjantów nie chce brać udziału w pacyfikacji demonstracji! Najgłośniejsza stała się historia kapitana Jeghora Jamilianau, który zdecydował się opuścić służbę po 17 latach. Milicjanci, którzy odchodzą, są zatrzymywani przez byłych kolegów!

"17 lat służby zakończyło się. Mam czyste sumienie. Milicja jest z narodem" - tak napisał na swoim Instagramie kapitan Jeghor Jamilianau, już były białoruski milicjant. Jeghor Jamilianau zdecydował się rzucić pracę, bo nie chciał brać udziału w brutalnym rozpędzaniu demonstracji po wyborach prezydenckich. Przełożeni twierdzą, że nie odszedł sam, a został wyrzucony za "wagarowanie".

Wiadomo o co najmniej kilku innych milicjantach, którzy postanowili pożegnać się z mundurem z powodu zajść na Białorusi. Bywa, że z dowódcami odchodzą podwładni. Pojawiły się doniesienia o zatrzymaniach wśród odchodzących ze służby milicjantów i nachodzeniu ich w domach przez byłych kolegów. Burzliwe i krwawe demonstracje trwają na Białorusi po ogłoszeniu wyników niedzielnych wyborów prezydenckich. Opozycja ogłosiła, że zostały one sfałszowane i zwyciężyła Swietłana Cichanouska, a nie Aleksandr Łukaszenka. Zatrzymano 7 tysięcy osób, są setki rannych i dwóch zabitych.  Cichanouska wyjechała na Litwę.

Zamieszki na Białorusi po wyborach prezydenckich

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki