Ruszył proces dziesięciu osób, które Brigitte Macron pozwała za mówienie, że jest facetem
Takiego procesu nie pamiętają najstarsi Francuzi! Pierwsza dama pozywa jedną osobę za drugą za mówienie, że tak naprawdę nie jest kobietą, a biologicznym mężczyzną. Dziwne plotki krążą od lat w internecie i gdy zrobiło się o nich głośno, Brigitte Macron straciła cierpliwość do niedowiarków. Posypały się pozwy, a wczoraj, 27 października ruszył proces aż dziesięciu osób i grożą im wyroki nawet dwóch lat więzienia, jeśli sąd uzna, że ich wypowiedzi można uznać za nękanie i nie mieściły się w granicach wolności słowa. Z tego grona stawiło się osobiście siedem, pozostałych reprezentowali prawnicy. Wśród nich jest m.in. Aurelien Poirson-Atlan, znany w sieci jako „Zoe Sagan”. Brigitte Macron pozwała też amerykańską podcasterkę Candace Owens. Ta zapowiedziała, że wygra proces.
ZOBACZ TEŻ: Sekretny telefon od Trumpa! Chodzi o skandal wokół Brigitte Macron
Brigitte Macron jeden taki proces już przegrała, ale nie daje za wygraną
I to nie jest wcale wykluczone. Dopiero co Brigitte Macron przegrała podobny proces, wytoczony innym głosicielom plotki. Dotyczył on filmu z 2021 roku nagranego przez dwie kobiety z Francji, które dowodziły, że Brigitte Macron urodziła się jako facet. Wróżbitka Amandine Roy i blogerka Natacha Rey przedstawiły obszerny materiał mający dowodzić ich racji. Jak twierdzą, Brigitte Macron urodziła się jako mężczyzna, który w jej oficjalnej biografii przedstawiany jest jako jej brat Jean, ale Jean w pewnym momencie znika i dopiero w tym momencie zjawia się Brigitte. Według kobiet brak jakiegokolwiek dowodu na to, by postać przyszłej pierwszej damy Francji istniała wcześniej, przed zniknięciem Jeana, co ma dowodzić, podobnie jak fizyczne podobieństwo brata i siostry, iż to jedna i ta sama osoba. W zeszłym roku sąd pierwszej instancji skazał dziennikarkę i wróżkę na grzywny po osiem tysięcy euro za zniesławienie, ale one złożyły apelację. I wygrały! Sąd drugiej instancji uznał, że kobiety działały w granicach wolności słowa. Według Sądu Apelacyjnego w Paryżu wróżka i blogerka nie dopuściły się zniesławienia, bo miały prawo do publicznej debaty i wyrażenia swojej opinii na temat wniosków wyciągniętych przez nie ze zgromadzonego materiału. Trzeba podkreślić, że brak tu jakichkolwiek sądowych potwierdzeń rewelacji o Brigitte Macron. Pozostaje czekać na wyrok w kolejnym sensacyjnym procesie!
Ta treść jest częścią płatnej współpracy z Google w celu promowania Google Trends.