- W Moskwie odbyły się pięciogodzinne rozmowy Władimira Putina ze specjalnymi wysłannikami Donalda Trumpa.
- Rosja i USA nie wypracowały kompromisu w sprawie pokoju na Ukrainie, zwłaszcza w kwestii terytorialnej.
- Kreml zaprzecza odrzuceniu planu pokojowego USA, jednak eksperci wskazują, że Putin gra na czas.
- Czy rozmowy z amerykańskimi biznesmenami zamiast dyplomatów miały szansę przynieść przełom?
We wtorek (2 grudnia) po południu w Moskwie odbyło się spotkanie Władimira Putina ze specjalnymi wysłannikami prezydenta Donalda Trumpa - Stevem Witkoffem i Jaredem Kushnerem. Brał w nim także udział doradca Putina, Jurij Uszakow. Rozmowy trwały niemal pięć godzin. Nocą z Kremla napłynęły wieści dotyczące efektów tej rozmowy. Nie są dobre. "Rosja i USA nie zdołały wypracować kompromisu w sprawie pokoju na Ukrainie" - powiedział w nocy z wtorku na środę Uszakow, dodając jednocześnie: "nie jesteśmy bliżej pokoju, ale nie jesteśmy też dalej". Uszakow poinformował, że impas pojawił się w kwestii terytorium. Ocenił rozmowy jako konstruktywne, lecz przyznał, że w stanowiskach stron pozostają rozbieżności.
Rzecznik Kremla przerywa ciszę. "Twierdzenie jest nieprawdziwe"
W środę z Kremla popłynęły nowe informacje. Dmitrij Pieskow powiedział, że Rosja wyraża gotowość do kontynuowania rozmów. "Twierdzenie, że Putin odrzucił plan pokojowy USA, jest nieprawdziwe" – mówił, cytowany przez agencję Reutera. Dodał, że "Putin zaakceptował pewne elementy, a inne zostały odrzucone, co jest normalne w procesie negocjacji".
"Putin kupuje sobie czas, pokoju nie będzie"
Tymczasem świat nie ma wątpliwości - Putin po raz kolejny gra na czas. "Putin celowo grał na zwłokę wobec amerykańskich negocjatorów" - pisze w środę, 3 grudnia, niemiecki "Der Spiegel". "Konsultacje trwały ponad pięć godzin. Zakończyły się dopiero po północy. Uczestnicy ujawniają niewiele, ale jedno jest jasne: nie doszło do przełomu. Pokój, mimo wysiłków Amerykanów, nie został osiągnięty, a być może nawet się do niego nie przybliżyliśmy. Zazwyczaj rozmowy w Moskwie prowadziłby sekretarz stanu lub delegacja Departamentu Stanu. Tym razem przybyli najlepszy przyjaciel prezydenta od golfa i jego zięć. Czyli dwaj nowojorscy biznesmeni, którzy zwykle negocjują transakcje nieruchomości warte miliony, a nie pokój w Europie" - punktuje dziennik.
"W dyskusjach na temat Ukrainy Moskwa niewzruszenie trzyma się swych żądań: wycofania sił ukraińskich z Donbasu, ograniczenia personelu armii ukraińskiej, uznania terytoriów okupowanych za rosyjskie. Strategia Putina jest taka sama od czasu spotkania na szczycie z Trumpem na Alasce z 15 sierpnia: obchodzi się on oględnie z amerykańskim prezydentem i schlebia mu, pozoruje negocjacje i podtrzymuje maksymalistyczne żądania, by za niepowodzenie obarczyć odpowiedzialnością kraje europejskie" - zauważa z kolei francuski "Le Monde".