Wiadomości z Ukrainy. Minął termin ultimatum. "Wyspowiadaliśmy się. Nie ma dla nas odwrotu". Prorosyjscy separatyści będą walczyć

2014-04-14 14:02

W poniedziałek o godz. 8 rano minął termin ultimatum postawionego przez władze Ukrainy prorosyjskim separatystom działającym na wschodzie kraju ultimatum. Jeśli się poddadzą - unikną kary. Jeśli zaatakują - zostaną zlikwidowani. Co dalej?

Prorosyjscy separatyści nie ustąpią

Jak informuje portal „tvn24.pl” prorosyjscy separatyści odrzucają ultimatum postawione im wczoraj przez ukraińskie władze. Mimo gróźb deklarują, że mają zamiar pozostać na stanowiskach i walczyć.

Nie ma dla nas odwrotu

- Jesteśmy w patriotycznym nastroju. Pozostajemy na swoich stanowiskach. Ludzie nie tylko nie odchodzą, ale przychodzi ich coraz więcej. Nikt nie ma zamiaru się poddawać. Wyspowiadaliśmy się. Nie ma dla nas odwrotu- czytamy na portalu „tvn24.pl” wypowiedź przedstawiciela separatystów Aleksieja Czmułenki.

Jeśli będą otwierać do nas ogień, zostaną zlikwidowani

 

Pełniący obowiązki prezydenta Ukrainy Ołeksandr Turczynow poinformował wczoraj o rozpoczęciu akcji antyterrorystycznej przeciwko prorosyjskim separatystom działającym na wchodzie kraju. W opinii ukraińskiej władzy, wydarzenia z ostatnich dni są kolejnym etapem działań mających na celu destabilizację i podział Ukrainy. Za inicjatorów tych działań uznaje się Rosjan. Jak czytamy na portalu "rmf24.pl" Turczynow określił je mianem „wojny, która Federacja Rosyjska prowadzi przeciwko Ukrainie”.

- Nie pozwolimy Rosji na powtórzenie krymskiego scenariusza we wschodniej Ukrainie - mówił wczoraj p.o. prezydenta Ukrainy.

Według obserwatorów, władze Ukrainy chcą za wszelką cenę uniknąć powtórki z wydarzeń na Półwyspie Krymskim. Wałentyn Naływajczenko, szef SB Ukrainy dał jasno do zrozumienia, że tym razem władze nie pozostaną bierne.

Zobacz też: Będzie wojna?! Rosja idzie na Kijów!

- Jeśli będą otwierać do nas ogień, zostaną zlikwidowani. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości - ostrzegł Naływajczenko.

Prorosyjscy separatyści zajęli wczoraj m.in. siedzibę administracji obwodowej w Doniecku i budynki rządowe w Ługańsku. Są uzbrojeni i deklarują, że będą stawiać opór. Najtrudniejsza sytuacja jest w Słowiańsku.

Media podały informacje, że w zagrożonym regionie Ukrainy, nie ma w tej chwili żadnych sił porządkowych podporządkowanych władzy, które do stłumienia zamieszek prawdopodobnie użyją wojska.

Polub se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki