To miał być dzień jak każdy inny. We wtorek przed godz. 7 nocna zmiana zdawała dyżur kolejnej ekipie. Jedna z pielęgniarek szykowała lekarstwa. Nagle usłyszała krzyk dobiegający z jednej z sal. - Pielęgniarka oddziałowa wbiegła do pokoju, zauważyła, jak Rafał T. swoim potężnym ciałem przydusza drugiego pacjenta - opisuje Lidia Rudzka, dyrektor Mazowieckiego Specjalistycznego Centrum Zdrowia w Pruszkowie. Napastnik najpierw przyduszał, a później uderzał głową Mike'a P. niczym piłką o podłogę. Rosły chłop miał dużo siły. Na miejsce szybko wezwano grupę silnych sanitariuszy, którzy potężnego napastnika powalili na łóżko i przywiązali pasami. W tym samym czasie ratownicy zaczęli reanimować ofiarę. Niestety, po 30 minutach mężczyzna skonał na podłodze szpitalnej sali.
Na miejscu przez kilka godzin trwały oględziny. Wynika z nich, że Mike P. nie miał wielu widocznych obrażeń zewnętrznych. Prawdopodobnie mogło dojść do wylewu czy uszkodzenia krtani. - Dokładną przyczynę śmierci ustali sekcja zwłok. Zostanie ona przeprowadzona jeszcze w tym tygodniu - mówi Andrzej Zwoliński, zastępca prokuratora rejonowego w Pruszkowie. Jak dodaje, wszczęto śledztwo o nieumyślne spowodowanie śmierci. Rafał T. został przewieziony na oddział dla osób niebezpiecznych. Będzie tam przez całą dobę pod nadzorem ochrony i lekarzy.
Mike P., Polak z amerykańskim paszportem, i jego oprawca przebywali na oddziale ogólnopsychiatrycznym, po którym pacjenci mogą się swobodnie przemieszczać. Wiadomo, że napastnik i jego ofiara zajmowali oddzielne sale. Dlaczego Rafał T. wszedł do sali tego drugiego? Na razie tego nie wiadomo. Prokuratura czeka na opinię lekarza psychiatry, który zezwoli - bądź nie - na przesłuchanie sprawcy. Pielęgniarki mówią, że chwilę po zamordowaniu Rafał T. powiedział, że nie wie, co się stało.
Zobacz: Psychiatryk w Tworkach. Psychol ZABIŁ innego pacjenta. Dusił i uderzał głową o ścianę