- W miejscowości Niedźwiedź pod Krakowem odbywają się uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłego Nikodema Mareckiego.
- 11-latek zginął w wyniku potrącenia przez samochód dostawczy. Bezpośrednią przyczyną zgonu było masywne pęknięcie płata wątroby.
- Podczas wzruszającej homilii ksiądz zdradził ostatnie słowa Nikodema Mareckiego.
Ostatnie słowa Nikodema rozdzierają serce. "On się oddał Matce Boskiej"
W środę, 3 grudnia kościół w niewielkiej miejscowości Niedźwiedź pod Krakowem wypełnił się po brzegi. W samo południe rozpoczęły się uroczystości ostatniego pożegnania Nikodema Mareckiego. 11-latek zginął w wypadku drogowym, do którego doszło w zeszłym tygodniu w Szczepanowicach.
Prowadzący mszę świętą pogrzebową duchowny w poruszających słowach próbował oswoić ból straty, który dotknął nie tylko rodzinę, ale i całą lokalną społeczność. – Jesteśmy dziś patrzący, ale niepojmujący tego, co się stało. Chcemy to pojąć – mówił kapłan.
Jak wynika z jego relacji, okoliczności śmierci chłopca były niezwykle dramatyczne. Przy ciężko rannym 11-latku, była jego mama. To wtedy - według słów księdza - padły ostatnie słowa Nikodema potrąconego przez samochód dostawczy.
– Nie narzekał, powiedział tylko: Matko Boska. Wszyscy próbowali go ratować, wszyscy wierzyli, że zostanie przy życiu, a on się oddał Matce Boskiej – relacjonował duchowny. - Niestety, mimo podjętej reanimacji, życia Nikodema nie udało się uratować. Nikodem w młodym wieku został wybrany przez Boga i zabrany do jego królestwa – podkreślał kapłan, dodając, że taką wiarę wyznają również rodzice zmarłego.
Ustalenia śledczych w sprawie wypadku
Postępowanie w sprawie ustalenia okoliczności wypadku w Szczepanowicach prowadzi Prokuratura Rejonowa w Miechowie. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez śledczych, tuż przed potrąceniem 11-latek wybiegł zza autobusu na jezdnię. Kierowca dostawczaka był trzeźwy i nie przekroczył dopuszczalnej prędkości.