Ukochany koń wrócił do pana Stanisława. Właściciel odchodził od zmysłów. Złodzieje niczym duchy

2025-12-01 8:24

Takt był dla pana Stanisława niczym przyjaciel. Zniknięcie ukochanego konia było bolesnym przeżyciem dla hodowcy. Złodzieje, niczym duchy, prześlizgnęli się do stajni i zabrali to, co dla 63-latka było najcenniejsze. Właściciel odchodził od zmysłów, tracił nadzieję, gdy kilka dni później, pod lasem, znalazł ukochanego konia.

Super Express Google News
  • W małej miejscowości Ławki na Warmii doszło do kradzieży ukochanego konia polskiego hodowcy.
  • Złodzieje ukradli cennego ogiera o imieniu Takt, pozostawiając właściciela w rozpaczy i bezsilności.
  • Po nagłośnieniu sprawy w mediach i intensywnych poszukiwaniach, koń niespodziewanie odnalazł się, pozostawiony na skraju lasu.
  • Jakie były okoliczności powrotu Takta i co na to policja? Przeczytaj, aby poznać zaskakujący finał tej historii.

Poranek w Ławkach (woj. warmińsko-mazurskie) zawsze zaczynał się tak samo. Stanisław Iwaniuk (63 l.), zanim wypił herbatę, zanim pogłaskał psy, szedł do stajni. Ten rytuał był niezmienny od lat. 1 listopada otworzył drzwi, spodziewając się rżenia ukochanego ogiera. Zamiast tego, usłyszał ciszę. – Nie ma Takta. Jakby się rozpłynął! – mówił załamany właściciel, jakby nie wierząc w to, co się stało.

Takt nie był zwykłym koniem. Polski koń zimnokrwisty, sześciolatek, gniady, spokojny, lecz silny jak dąb. Pan Stanisław kupił go kiedyś za 25 tysięcy złotych, dziś wart jest jeszcze więcej. Występował na pokazach, dawał świetne źrebięta. – To był koń idealny – potwierdzają mieszkańcy. Dla hodowcy był jednak nie tylko dumą, ale i przyjacielem.

Złodzieje przyszli nocą z 31 października na 1 listopada. – Mieli worki na butach, żeby śladów nie robić. Weszli jak duchy – opowiada gospodarz. Kilka dni wcześniej widziano szare terenowe auto. Wtedy nikt nie podejrzewał niczego złego. – Wiedzieli, po co idą. Po Takta. niczego innego nie tknęli – dodaje pan Stanisław.

Rozpoczęły się poszukiwania. Policja wzięła się do pracy. „Super Express”, a później inne media nagłośniły sprawę. Rolnik śledził każde ogłoszenie, dzwonił po hodowcach, nie przespał wielu nocy. Wyznaczył nagrodę. – Nie chcę zemsty. Chcę, żeby wrócił do domu - mówił pan Stanisław.

I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Pewnego dnia ogier... stał pod lasem, jakby ktoś go tam „odstawił”. – Zobaczyłem go podczas obchodu. Serce mi skoczyło. Tak się ucieszyłem… – mówi rolnik, wciąż wzruszony.

Złodzieje najwidoczniej spanikowali po medialnej burzy i podrzucili konia, by zatrzeć ślady. Co na to policja? – Złożyliśmy do prokuratora wniosek o umorzenie postępowania. Dla nas to koniec sprawy – komentuje asp. szt. Iwona Chruścińska z Komendy Powiatowej Policji w Giżycku.

Pan Stanisław codziennie otwiera drzwi stajni. Teraz znów słyszy rżenie, które tamtego poranka zniknęło jak duch. Ukochany Takt wrócił do domu!

CZYTAJ TEŻ: Świąteczna ciężarówka Coca-Coli 2025. Mazurskie miasto na trasie kultowego pojazdu

Sonda
Czy zostałeś/aś kiedyś okradziony/a?
Jasiek Piwowarczyk wygrał "The Voice of Poland". Na co wyda 100 tys. zł?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki