To bulwersująca historia, której głównym bohaterem jest Bartosz K. Mężczyzna tak bardzo wściekł się na swoją partnerkę, że rzucił się na nią z maczetą. – Zrobiła ze mnie głupka – mówił w takcie procesu i tłumaczył, że kobieta czekała w innym miejscu niż się umówili. Chwycił więc za maczetę i zaczął dźgać na oślep. Z dziką furią i nienawiścią. Dźgał ręce, nogi i twarz. Odciął też kobiecie… kawałek palca. W Sądzie tłumaczył, że maczetę woził zawsze w bagażniku auta, bo to jego sprzęt ogrodniczy.
Gdy ochłonął, wepchnął kobietę do auta i zawiózł do leszczyńskiego szpitala. Tam próbował wszystkich oszukać, że znalazł poranioną partnerkę w lesie, a on ją tylko uratował. Nikt się jednak na to nie nabrał, a skład sędziowski nie uwierzył, że Bartosz K. nie chciał zabić swojej partnerki i skazał go na 15 lat więzienia właśnie za usiłowanie zabójstwa. – Musi też zapłacić 5 tysięcy złotych zadośćuczynienia swojej ofierze i między innymi wpłacić 3 tysiące złotych Stowarzyszeniu Monar - informuje Katarzyna Błaszczak z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.