Niewyobrażalna tragedia

Serhii z zimną krwią zabił jej siostrę. "Życzę mu, żeby smażył sie w piekle!"

2023-11-21 11:39

Brutalne morderstwo młodej kobiety i jej dwóch małych córeczek wstrząsnęło nie tylko Polakami. Ofiary to obywatelki Ukrainy, które przyjechały do Polski po lepsze życie. Niestety, spotkała je tutaj śmierć. Sprawcą i katem okazał się mąż i ojciec, także obywatel Ukrainy, który po kłótni z żoną postanowił udusić rodzinę. 42-letni Serhii T.jest już za kratkami, do wszystkiego się przyznał. Zbrodni nie potrafi zrozumieć siostra zamordowanej kobiety. - Mój szwagier powinien smażyć się w piekle - mówi zrozpaczona kobieta.

Zabił żonę i córeczki, potem chciał popełnić samobójstwo

Dramat rozegrał się w Puszczykowie pod Poznaniem. 13 listopada Serhii T. pokłócił się ze swoją żoną, z którą wspólnie wychowywali trójkę dzieci. 11-letni Daniel był synem kobiety z poprzedniego związku, półtoraroczna Maria oraz czteroletnia Daria były ich wspólnymi córeczkami. Tego feralnego dnia małżeństwo pokłóciło się. Julia (29 l.) nie mogła pogodzić się z tym, że jej mąż zagląda do kieliszka, ma długi i nie pracuje. Gdy przyjechali do Polski, układało im się dobrze. Wynajęli dom w Puszczykowie, Serhii miał dobrą pracę, bo był zdolnym kucharzem. Niestety przez alkohol, wszystko zaczęło się psuć. 42-latek po kłótni postanowił się zemścić na kobiecie. Gdy Julia zasnęła, podszedł do śpiącej kobiety i zacisnął na jej szyi ręce. Ponieważ obudziły się przy tym dwie małe córeczki pary, je również zabił.

- Po wszystkim planował popełnić samobójstwo, ale nie starczyło mu odwagi - mówi o zeznaniach podejrzanego Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Koniec końców mężczyzna poszedł do jednego z centrów handlowych w stolicy Wielkopolski i ochroniarzowi powiedział: - Zabiłem żonę i córki. Ten zawiadomił policję, a 42-latek trafił za kratki.

Gdy policja weszła do domu rodziny, zwłoki Julii i córeczek leżały na łóżkach na piętrze. Okazało się, że mężczyzna razem ze swoim pasierbem przez 5 dni mieszkał ze zwłokami żony i córek. 11-letni Danichka nie domyślał się, że stało się coś złego, bo ojczym powiedział mu, że jego mama i siostry trafiły do szpitala przez COVID. - Nie pozwolił mu też wchodzić na piętro - mówi prokurator Wawrzyniak. Mężczyzna przekonał chłopca, że pomieszczenia muszą zostać zdezynfekowane po koronawirusie. Teraz 11-latek jest u babci, mamy Julii.

Siostra Julii: "Życzę mu, żeby smażył się w piekle!"

- Chcemy ich jak najszybciej ściągnąć do Ukrainy - mówi Super Expressowi siostra ofiary.

Rodzina nie wiedziała, że w czterech ścianach domu Julii dzieje się coś złego. - Nigdy nie skarżyła się - dodaje kobieta. Wydawało się, że małżeństwo bardzo dobrze się dogaduje ze sobą. Poznali się w pracy, jeszcze w Ukrainie. - Teraz życzę mu, żeby smażył się w piekle - mówi załamana siostra ofiary, która nie potrafi zrozumieć tej zbrodni.

Również inni znajomi Julii i Serhieja są wstrząśnięci.

- Znam Julię od małego, dobra, miła, wrażliwa dziewczyna. To wielki smutek, to straszne, nie mogę się otrząsnąć po tym, co się stało. To bardzo trudne. Niech Bóg da rodzinie siłę, żeby to wszystko przetrwała - mówią załamani.

Mężczyzna usłyszał zarzut potrójnego zabójstwa. Grozi mu dożywocie.

Zabójstwo dziecka w Gdyni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki