- W Chorzelowie doszło do tragicznego wypadku kolejowego, w którym zginęły dwie osoby.
- Nie żyje dziadek i jego 11-letnia wnuczka
- Pociągiem podróżowało 11 pasażerów i załoga, nikt z nich nie odniósł obrażeń.
- Mieszkańcy są wstrząśnięci, a policja prowadzi śledztwo, by wyjaśnić, jak doszło do tej niewyobrażalnej tragedii.
Dramat na przejeździe kolejowym w Chorzelowie. Nie żyją dziadek i wnuczka
Do tragicznego wypadku doszło w Chorzelowie. O zdarzeniu mieleckich policjantów powiadomili świadkowie. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że szynobus relacji Dębica – Padew Narodowa, na wysokości Chorzelów 1, potrącił 85-letniego mężczyznę i jego 11-letnią wnuczkę, którzy przechodzili przez przejście kolejowe. Niestety życia mężczyzny i dziecka nie udało się uratować.
Śledztwo w sprawie tragedii w Chorzelowie. Jak doszło do wypadku?
Na miejscu tragedii pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza. Policjanci zabezpieczyli ślady i wykonali oględziny miejsca zdarzenia. Jak ustalono, pociągiem podróżowało 11 pasażerów oraz pracownicy – konduktor, maszynista i kierownik. Nikt nie odniósł obrażeń. Obsługa pociągu była trzeźwa.
- Trwa wyjaśnianie szczegółowych okoliczności tego zdarzenia – informuje podkom. Bernadetta Krawczyk z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu.
Mielecka policja prowadzi śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny i okoliczności tego tragicznego wypadku.
Mieszkańcy wstrząśnięci po wypadku
Jak informuje portal nowiny24.pl przejście, na którym zginęli dziadek wraz z wnuczką znajduje się bardzo blisko od ich domu - zaledwie 400-500 metrów.
- Niemal byłem świadkiem zdarzenia - opowiada "Nowinom" mężczyzna pracujący w Samorządowym Ośrodku Kultury i Sportu Gminy Mielec z siedzibą w Chorzelowie - Było pochmurno, lekko padał deszcz, dziewczynka miała nasunięty kaptur na głowę. Widziałem, że zmierzają na drugą stronę, byłem przekonany, że przeszli, o tragedii dowiedziałem się, kiedy dotarłem do domu. Wszyscy tu zastanawiają się, jak do tego doszło, nikt tego nie potrafi wytłumaczyć.