Seks-skandal w parafii. Kuria przeprasza, ksiądz Tomasz obwinia ludzi
Ksiądz Tomasz zorganizował w służbowym mieszkaniu należącym do parafii Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej orgię, na którą zaprosił między innymi męską prostytutkę. Gdy zabawa z niewinnych igraszek przerodziła się w dzikie, seksualne szaleństwo, a jeden z mężczyzn stracił przytomność, konieczna była interwencja pogotowia i policji. Duchowny Tomasz Z. po wybuchu skandalu udał się na zaplanowany urlop do Turcji - wcześniej został pozbawiony wszystkich urzędów i funkcji kościelnych, a także zmuszono go do zamieszkania poza parafią. Teraz, po wielu dniach ciszy i ucieczce z mediów społecznościowych, organizator gejowskiego seksparty przerwał milczenie i w specjalnym oświadczeniu przesłanym do "Gazety Wyborczej" oskarżył ludzi i media o nagonkę na Kościół i wiernych. Dodał, że gdyby nie był duchownym, to nikt z jego orgii nie robiłby wielkiego "halo". Głos w tej bulwersującej sprawie postanowił zabrać także dominikanin, ojciec Paweł Gużyński, który w rozmowie z "naTemat" opowiedział, jakie srogie konsekwencje mogą czekać księży, którzy na gejowskim seksparty u ks. Tomasza Z. oddawali się namiętnościom i lubieżnym czynom.
Co czeka księży, którzy brali udział w gejowskiej orgii w parafii?
W rozmowie z "naTemat" dominikanin Paweł Gużyński nie ma wątpliwości co do moralnej oceny postępowania duchownych, którzy zamiast służyć Bogu oddawali się seksualnym czynom w parafialnym mieszkaniu u księdza Tomasza Z. Zaznacza, że środowisko tych konkretnych osób musiało być od dawna zepsute.
– Trzeba sobie uświadomić, że aby coś takiego się zdarzyło, to wcześniej musiało dojść do porozumienia między organizatorami i uczestnikami tego zajścia. Jest niemal nieprawdopodobne, że ot, tak sobie, spotykało się pięciu księży i wpadli na pomysł zorganizowania orgii. Taki szczeniacki wybryk – mówi w rozmowie z "naTemat" Gużyński.
– Każdy, kto popełnia jakiś grzeszny lub zabroniony czyn, liczy na to, że to nie będzie ujawnione. W perspektywie odpowiedzialności moralnej musimy sobie uświadomić, że takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. To znaczy, że to środowisko było od dawna zepsute, ponieważ między paroma osobami doszło do porozumienia w sprawie, której zło powinno być oczywiste dla księdza, jednak im to nie przeszkadzało – dodaje zakonnik.
Jest wina, jaka będzie kara?
- Sąd musi wyważyć ciężar tej winy. Mamy paru księży, którzy dogadali się między sobą. Musimy orzec, co się stało z moralnością tych duchownych, że pozwolili sobie na coś takiego. Wina jest naprawdę bardzo ciężka, a zdarzenie powoduje poważne zgorszenie wśród wiernych – tłumaczy w rozmowie z "naTemat" o. Paweł Gużyński. W rozmowie z portalem dominikanin wyjaśnił, że papież Franciszek w nowych przepisach zdecydował się na łatwą drogę usuwania przestępców z posługi kapłaństwa. – To wcześniej było nie do pomyślenia. Bo przecież nie można odwołać tego, że ksiądz został wyświęcony, jednak można go pozbawić funkcji, jeśli sprzeniewierzy się w tak rażący sposób swojemu powołaniu i roli we wspólnocie Kościoła – przekonuje ojciec Paweł Gużyński.