Sąd uniewinnił maszynistę. Pociąg Dariusza potrącił siedzącą na torach rowerzystkę

i

Autor: Kasia Zaremba / Super Express; Shutterstock Sąd uniewinnił maszynistę. Pociąg Dariusza potrącił siedzącą na torach rowerzystkę

Skazali maszynistę za potrącenie seniorki na torach. Dariusz się załamał. "Zdrowia nikt mi nie wróci"

Pan Dariusz Telęga został uniewinniony od stawianych mu zarzutów. Był pierwszym maszynistą w Polsce skazanym w sprawie potrącenia przez pociąg osoby postronnej. Gdy w grudniu 2018 roku jechał pociągiem między Rybnikiem i Raciborzem, najechał na siedzącą na torach 84-latkę. Kobieta zginęła. Proces doprowadził pana Dariusza na skraj załamania nerwowego. Po trzech latach może odetchnąć z ulgą.

Do wypadku doszło 7 grudnia 2018 roku około godz. 4.40. Na wysokości miejscowości Nędza Wieś, na szlaku kolejowym między Rybnikiem i Raciborzem, pociąg kierowany przez Dariusza Telęgę potrącił 84-letnią rowerzystkę. Kobieta siedziała na torach, obok niej znajdował się jednoślad. Mężczyzna myślał, że lokomotywa uderzyła tylko w rower. Wysiadł z lokomotywy, ale nie dostrzegł ciała kobiety.

Dopiero potem dowiedział się, że doszło do tragedii. Wypadkiem zajęła się prokuratura. Sprawa była o tyle kontrowersyjna, że do zdarzenia powołano biegłego z zakresu transportu... drogowego. - Prokurator się uparł i tak to wyszło. Wypadków na kolei było zawsze dużo. Takie wypadki zawsze będą, a tak na mnie trafiło, że pan prokurator chciał mi udowodnić moją winę. Główny zarzut był taki, że byłem winny niewłaściwego wykonywania swoich obowiązków, swojej pracy - mówi pan Dariusz w rozmowie z "Super Expressem".

Zobacz także: Piekary Śląskie: Zrobiła zdjęcie dzieci siedzących w oknie. Burza w komentarzach! "Głupoty wyjdą bokiem"

84-letniej rowerzystki w ogóle nie powinno być w tamtym rejonie. - To był teren zakładu pracy, były tam roboty budowlane, a dokładniej przebudowa linii kolejowej. Stało to, co się stało - dodaje.

Były maszynista miał poczucie, że sąd go skazał jeszcze zanim zapadł wyrok. - To nie jest normalna sytuacja. Ja nie idę do pracy i nie myślę, że mogę kogoś zabić. Coś się może stać. Ja idę do pracy wykonać swoje obowiązki. Muszę myśleć o podróżnych, których wiozę pociągiem. Oni chcą dojechać planowo, bezpiecznie, szczęśliwie - mówi pan Dariusz. - Ktoś sobie wymyślił coś i ja ponoszę tego konsekwencje. Przez trzy lata, jak ciągnęła się ta sprawa, straciłem zdrowie i pracę. Mogłem dalej robić to, co robiłem. Powrót do pracy nie byłby prosty, ale człowiek by pracował. Teraz nie mógłbym wrócić do pracy. Miałbym w głowie, że muszę przejść przez to samo.

Czytaj również: Tragedia w kopalni Pniówek. JSW odpowiada na zarzuty. Chodzi o czas pracy górników i warunki w momencie wybuchu

Sąd w Raciborzu skazał mężczyznę na na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności, która została warunkowo zawieszona na 1 rok próby. To był pierwszy taki wyrok w Polsce. Zaskarżyła go obrona. Pan Dariusz się załamał. - Zdrowia nikt mi nie wróci. Jestem nerwowy, osłabiony. Nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że mógłbym zostać skazany - mówi 57-latek. Przy byłym maszyniście trwała żona Beata. Towarzyszyła mu na rozprawach sądowych. - Całe szczęście, że jest już w takim wieku, że mógł iść na wcześniejszą emeryturę. Ale co by było, gdyby to była młoda osoba? Zostaje raptem bez pracy, grunt pod nogami się usuwa. Jak się pracuje 25 lat w jednym zawodzie, to ciężko się przebranżowić - opowiada kobieta. Ostatnie trzy lata nazywa okresem traumy.

Zobacz także: Zauważyli płonące śmieci. Obok leżał mężczyzna. Nie mieli chwili do stracenia

- Pies był najszczęśliwszy, bo przez te trzy lata byłem w domu. Żona bardzo przeżywała, ciężko jej było. Zawsze mnie wspierała ciepłym słowem - dodaje mąż pani Beaty.

W końcu po trudnych latach dla 57-latka zaświeciło słońce. W poniedziałek Sąd Okręgowy w Rybniku w procesie apelacyjnym uniewinnił maszynistę. - Nareszcie uwolniono mnie od tego wyroku, jak od kata, który mi nad głową siedział, krążył. Dziś czuję wielką ulgę i szczęście - przyznaje w rozmowie z nami. - Miałem wsparcie od kolegów z pracy. Znamy się wiele lat. Byli na rozprawie. Nie życzę nikomu takiej euforii, jaką mam ja. Odżyję, jak to wszystko ze mnie zejdzie. Czeka mnie teraz spokojny sen. Wstanę i będę myślał o zielonej łączce. Nie da się wymazać tego, co przeszedłem, ale na pewno będzie inaczej.

Pan Darek chciałby znaleźć jeszcze pracę. Ale na pewno dużo spokojniejszą. Z pewnością jednak tęskni za pociągami. Był maszynistą przez 33 lata.

Skazali maszynistę, bo potrącił siedzącą na torach 84-latkę. Jest uniewinnienie!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki