Ogień zabrał wszystko

Żywioł pozbawił sześcioosobową rodzinę dachu nad głową i dorobku życia

Wystarczyła chwila, by ogień rozprzestrzenił się z garaży na dwa bliźniacze domy. Dwie rodziny straciły dach nad głową i dorobek życia. Zostali tylko z tym, co mieli na sobie. Według wstępnych ustaleń zarzewie ognia znajdowało się w rejonie wiat garażowych.

W jednej chwili ogień pozbawił dwie rodziny wszystkiego

To miała być spokojna niedziela, przygotowania do nowego roku szkolnego i przedszkola. Niestety, wszystkie plany zniweczył ogień, który pojawił się około godziny 13:20 przy ulicy Granicznej w Sośnicowicach. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zarzewie ognia znajdowało się w rejonie wiat garażowych. Ogień rozprzestrzeniał się symetrycznie na dwa połączone wiatami garażowymi domy. W jednym mieszkał asp. sztab. Jacek Kasper, dyżurnym V Komisariatu Policji w Gliwicach wraz z żoną i czwórką dzieci. Najmłodsze dziecko ma zaledwie 3 miesiące, pozostałe 8, 12 i 14 lat. Zostali w tym, w czym uciekli z płonącego domu. Drugi dom należy do małżeństwa z trójką dzieci.

Strażacy długo walczyli z ogniem

Ogień rozprzestrzeniał się szybko. Najpierw zniszczył samochody na obu posesjach i dalej zajmując oba domy. W akcji ratowniczej uczestniczyło 14 zastępów straży z Gliwic oraz strażacy ochotnicy, którzy zabezpieczyli dachy budynków.

Na miejsce pożaru przyjechał też przedstawiciel samorządu Sośnicowic, wiceburmistrz Barnard Wilczek, który zapewnił lokatorom zniszczonych budynków pomoc w postaci lokum zastępczego. Pożar spowodował ogromne straty materialne obu rodzin i dramat dzieci, które następnego dnia musiały rozpocząć nowy rok szkolny.

O asp. sztab. Jacku Kasper koledzy mówią: wzorowy, dobry policjant. - Kiedy doszło do tego tragicznego dla naszej rodziny zdarzenia w domu przebywała moja żona Rozalia wraz z naszą trzymiesięczna córka Nadią. Całe szczęście w porę udało jej się ewakuować z budynku wraz z dzieckiem. Za fakt, że nikomu nie stała się żadna krzywda fizyczna jesteśmy bardzo wdzięczni, jednak spokój i bezpieczeństwo naszej rodziny zostały zburzone - pisze na portalu szczytny-cel.pl policjant. Tam też powstała zbiórka dla rodziny. Jej cel to 100 tysięcy złotych. Do tej pory udało się uzbierać ponad 63 tysiące złotych. ZBIÓRKĘ MOŻNA WESPRZEĆ KLIKAJĄC TUTAJ.

Na razie nie wiadomo, czy policjant wraz z rodziną będzie mógł wrócić na pogorzelisko i odbudować to, co zabrał ogień. Jeśli nie, będą musieli stworzyć sobie nowe miejsce do życia. Dom był ubezpieczony, niestety obecnie nie wiadomo na jaką kwotę odszkodowania będzie mogła liczyć rodzina, ani też kiedy odszkodowanie zostanie wypłacone.

- Czas dogrywa dla nas bardzo ważną rolę. Osobom, które zechcą otworzyć na nas swoje serca będziemy bardzo wdzięczni i już teraz za okazaną pomoc dziękujemy!- kończy swoją prośbę o wsparcie policjant.

Druga rodzina, także założyła zbiórkę, również na kwotę 100 tysięcy złotych na tym samym portalu. Na koncie ich zbiórki udało się zgromadzić do tej pory 38 tysięcy złotych. ZBIÓRKĘ MOŻNA WESPRZEĆ KLIKAJĄC TUTAJ.

- Jesteśmy rodziną z trójką dzieci i bardzo chcemy wrócić do swojego miejsca na ziemi. Dom był ubezpieczony, jednak nie wiemy, kiedy będziemy mogli skorzystać z tych środków i w jakiej będą wysokości. Każda wpłata zostanie przeznaczona na odbudowę dachu i generalny remont wszystkich pomieszczeń w domu oraz na zakup potrzebnych sprzętów. Z serca dziękujemy za wsparcie! - piszą Jagoda i Radosław Wolińscy z córkami na portalu szczytny-cel.pl.

Strażak z Pabianic pognał do pożaru kosiarką. „Najważniejsze jest zdrowie i życie ludzi”

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki