Dramat pana Stanisława spod Siedlec. „Gmina chce ode mnie wyłudzić pieniądze”

i

Autor: Andrzej Woźniak/SUPER EXPRESS (2) Dramat pana Stanisława spod Siedlec. „Gmina chce ode mnie wyłudzić pieniądze”

Dramat pana Stanisława spod Siedlec. "Gmina chce ode mnie wyłudzić pieniądze"

Pan Stanisław (71 l.) ze wsi Rososz (pow. siedlecki) nie może dojść do siebie po telefonie, który otrzymał z Urzędu Gminy w Kotuniu. Nie śpi w nocy, stracił apetyt, bo w głowie kłębią mu się myśli, ile pieniędzy będzie musiał zapłacić za naprawę elektrycznego wózka inwalidzkiego, który wypożyczał z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kotuniu.

Pan Stanisław oddał wózek i zaczęły się problemy

Pan Stanisław w październiku ubiegłego roku wypożyczył elektryczny wózek inwalidzki z wypożyczalni sprzętu GOPS w Kotuniu. Mężczyzna ma problemy z poruszaniem się, więc taki sprzęt był mu potrzebny do codziennego funkcjonowania. Jeździł mim do rodziny, sąsiadów i po najbliższej okolicy.

Przeczytaj też: Na zakończenie roku szkolnego przyjechał autem. Wójt Gostynina z zarzutem kierowania w stanie nietrzeźwości

Senior ładował baterie i garażował wózek w pomieszczeniu gospodarczym na parterze domu. Dbał o niego, chuchał i dmuchał, bo wiedział, że po jakimś czasie będzie musiał zwrócić wózek w takim stanie, w jakim go otrzymał. Co więcej, podpisał regulamin użytkowania, z którego wynikało, że w razie zniszczenia sprzętu będzie musiał pokryć koszty naprawy.

- W marcu postanowiłem zwrócić wózek, bo kupiłem swój za własne pieniądze - opowiada nam inwalida. - Po oddaniu gminnego wózka dostałem telefon, że zepsuły się akumulatory i będę musiał pokryć koszty wymiany, a to wydatek rzędu 2 tys. zł. Jak to dlaczego winę zrzucono na mnie, skoro akumulatory często się zużywają podczas normalnej eksploatacji? - pyta załamany.

Gmina chce pieniędzy za naprawę wózka

Pan Stanisław uważa, że gmina chce wyłudzić od niego pieniądze. - Nie poczuwam się do winy uszkodzenia wózka i nie stać mnie, by płacić za naprawy. Przez tę całą sprawę nie śpię nocami tylko rozmyślam - mówi w rozmowie z „Super Expressem”.

Urzędniczka gminna potwierdziła nam, że wózek jest uszkodzony. - Prawdopodobnie ten pan nie użytkował wózka w sposób prawidłowy, nie zabezpieczył akumulatorów - mówi Grażyna Rybak kierownik GOPS w Kotuniu. - Sprzęt jest na gwarancji, ale akumulatory takiej gwarancji nie podlegają. Jeżeli producent stwierdzi, że to wina użytkownika, to wówczas obciążymy tego pana kosztami nowych akumulatorów - podkreśla.

Parada Równości 2022 w Warszawie

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki