Woda z uszkodzonego kanału zalewa piwnice

i

Autor: Tadeusz Mróz

Powódź na Broniewskiego. Urzędnicy nie usuwają awarii, bo nie wiedzą kto jest za nią odpowiedzialny [ZDJĘCIA]

2021-04-14 16:05

W piątek, 9 kwietnia, doszło do awarii na Żoliborzu. W rejonie skrzyżowania ul. Broniewskiego i al. Armii Krajowej wody podziemnej rzeki Rudawka z ogromną siłą wybiły na ulicę. Piwnice okolicznych domów zostały zalane. Mogłoby się wydawać, że po kilku dniach sytuacja kryzysowa powinna zostać zażegnana. Okazuje się, że jednak woda wciąż się leje. Dlaczego? Dotąd nie udało się ustalić, kto jest odpowiedzialny za wyciek i powinien usunąć awarię.

Woda wystrzeliła z jednej z ulicznych studzienek jak z procy. Poziom wód gruntownych drastycznie się podniósł, co poskutkowało zalaniem kilku okolicznych piwnic. W tym czasie, dokładnie w tej okolicy, robotnicy układali w ziemi kabel wysokiego napięcia. Wykonawca na zlecenie firmy energetycznej Innogy przeciskał go pod krytym kanałem rzeki Rudawki. Wtedy doszło do awarii, która według ustaleń miejskich służb powstała wskutek właśnie prowadzonych prac. - Przeprowadziliśmy wizję lokalną. Inna przyczyna awarii jest mało prawdopodobna. Praktycznie nie ma takiej możliwości. Zleciliśmy firmie energetycznej naprawę. Przesłaliśmy nawet listę wykonawców, z którymi z reguły współpracujemy - powiedział „Super Expressowi” wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski.

Innogy jednak nie zgadza się z zarzutami. - Jestem zdziwiony ich nagłą zmianą zdania. Wyłączyli nawet swoje pompy. Pomogli nam strażacy. Firma zarządała przedstawienia dokumentacji potwierdzającej jej winę - dodał wiceprezydent. 

Przez urzędniczą batalię awaria do dziś nie została usunięta. Na miejscu zjawili się pracownicy miejskich wodociągów, tramwajów warszawskich, nadzoru ruchu i warszawskiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. Wiceprezydent zwołał sztab kryzysowy.

Jak się jednak okazuje miasto ma niewiele tu do gadania. Innogy rozpoczęło pracę na podstawie pozwolenia wojewody mazowieckiego. Terenem na, którym doszło do awarii zarządza Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, która nie jest zainteresowana sprawą. Według wiceprezydenta Olszewskiego rzeka Rudawka jest pod władaniem Wód Polskich. Ci jednak twierdzą, że nie mają takiego cieku w swojej bazie.

- Nie wiadomo czy wina leży po stronie wojewody, który wydał decyzję; projektanta, który źle zaprojektował przecisk; czy może wykonawcy, który wykonywał roboty niezgodnie ze sztuką. To powinien wyjaśnić Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, do którego właśnie się zwróciliśmy. Przedstawiciele wojewody również zadeklarowali współpracę - stwierdził wiceprezydent Olszewski. Jedna rzecz jest jednak pewna, woda wciąż się leje.

Mała Hania przebiła główką drucianą siatkę. Jak doszło do tragicznego wypadku w Przęsławicach?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki