"Czułem, że coś zataili". Ojciec Mai z Mławy ujawnił wstrząsające szczegóły

Tragiczna śmierć 16-letniej Mai z Mławy wstrząsnęła całą Polską, jednak koszmar rodziny Kowalskich nie zakończył się wraz z odnalezieniem ciała ich córki. Wręcz przeciwnie - rozpoczął się dla nich nowy, bolesny rozdział naznaczony bezpardonowym atakiem w sieci. We wtorek 16 grudnia ruszył proces cywilny przeciwko Katarzynie G., matce Bartosza G., głównego podejrzanego w sprawie zabójstwa nastolatki. Ojciec dziewczyny, pan Jarosław Kowalski, opowiedział przed sądem w Płocku o najgorszych chwilach i o tym, jak zachowywała się rodzina G. w trakcie poszukiwań.

Super Express Google News
  • Ojciec zamordowanej Mai z Mławy zeznawał w procesie cywilnym przeciwko matce głównego podejrzanego, ujawniając wstrząsające szczegóły.
  • Rodzina Kowalskich doświadcza piekła hejtu i oszczerstw w sieci, uniemożliwiających im przeżywanie żałoby po stracie córki.
  • Pan Jarosław ujawnił, że rodzina podejrzanego zachowywała się agresywnie i bez empatii, a w dniu odnalezienia ciała Mai padł skandaliczny komentarz.
  • Jakie inne informacje wyszły na jaw? 

Zabójstwo Mai z Mławy. Tysiące obraźliwych wpisów

We wtorek 16 grudnia ruszył proces cywilny przeciwko Katarzynie G., matce Bartosza G., głównego podejrzanego w sprawie zabójstwa nastolatki. Kobieta ma odpowiedzieć za zniesławienie i uporczywe nękanie rodziny zmarłej dziewczyny - według radcy Wojciech Kasprzyka obraźliwych wpisów w sieci miało być nawet dziesięć tysięcy. W sądzie Katarzyna G. się nie stawiła. Jak wynika z zeznań Jarosława Kowalskiego, ojca Mai, rodzina od miesięcy żyje w piekle hejtu i oszczerstw, które uniemożliwiają im przeżywanie żałoby. Rodzic nastolatki opowiedział m.in. o braku empatii, bezpodstawnych oskarżeniach i szokującym komentarzu, który padł ze strony Katarzyny G. w dniu odnalezienia ciała jego córki.

Trudne chwile na sali sądowej

- Była otwartym dzieckiem, miała plany na przyszłość - mówił ze łzami w oczach Jarosław Kowalski, ojciec zamordowanej Mai z Mławy.

Podczas przesłuchania sąd dopytywał, z jakich kont publikowane były wpisy odnoszące się do sprawy. Świadek wskazał, że były to konta należące do pozwanej i osób z nią powiązanych. Jak relacjonował Jarosław Kowalski, pojawiały się tam treści obraźliwe i prowokacyjne, związane m.in. z narkotykami.

"Czułem, że coś zataili"

Sąd pytał również o okres pomiędzy zaginięciem dziewczyny a jej odnalezieniem. Pan Kowalski wyjaśnił, że po 23 kwietnia (środa), czyli dniu zaginięcia Mai, Bartosz dopiero w niedzielę wyjechał na wymianę szkolną do Grecji. Do tego momentu przebywał na terenie Mławy. W czasie poszukiwań córki pan Jarosław kontaktował się z rodziną pozwanej, pytając, czy ktoś widział Maję lub ma z nią kontakt. Rodzina G. stanowczo zaprzeczała. – Już po tej rozmowie wiedziałem, że coś jest nie tak. Patrząc im w twarz czułem, że coś ukrywają – powiedział pan Jarosław. To był jego pierwszy kontakt z rodziną G.

Wskazywał, że rozmowa była niespójna. Jego zdaniem był to sposób na odsunięcie uwagi od istotnych faktów. Mieli zasugerować ojcu, że "ma szukać córki na torach, bo może wpadła pod pociąg".

Rodzina zabójcy Mai z Mławy pozwana! Pełnomocnicy rodziny bronia dobrego imienia zmarłej

Hejt, wyzwiska i ubliżanie

Sąd zapytał, czy ze strony pozwanej świadek spotkał się wówczas z jakąkolwiek empatią, współczuciem lub realną chęcią pomocy. Odpowiedź była jednoznaczna: od samego początku zamiast wsparcia pojawiła się agresja. Podkreślił, że mówi nie tylko o wpisach w internecie, ale również o bezpośrednich kontaktach osobistych. – Od strony pozwanej spotykałem się od samego początku z hejtem, wyzwiskami i ubliżaniem – powiedział pan Jarosław.

„Ani jednego dnia spokoju” po tragedii

Pan Kowalski opisał moment, w którym dowiedział się o śmierci córki. Rano zadzwonił do niego funkcjonariusz policji z pytaniem, gdzie obecnie przebywa. Tata Mai akurat jadł śniadanie, po którym miał kontynuować poszukiwania. Policjant poprosił go, aby jak najszybciej przyjechał na komendę. Po dotarciu na miejsce został zaprowadzony do gabinetu, w którym znajdowało się kilku funkcjonariuszy. Tam dowiedział się o śmierci swojego dziecka. Jak podkreślił, uczucie to jest niemożliwe do opisania. Zapytany o to, czy z upływem czasu ból ten w jakikolwiek sposób się zmniejszył, odpowiedział stanowczo, że nie.

Pan Jarosław powiedział też: - To jest okropne, nie do zniesienia. Trwa to już ponad siedem miesięcy, codziennie - nie było ani jednego dnia spokoju. Ojciec przyznał, że nie może przeżyć żałoby: - Nie zacząłem jej nawet przeżywać. Nie mogłem spokojnie pożegnać córki w myślach, nie mogłem przejść żałoby tak, jak powinienem. Chcę tylko, żeby pani G. przestała obrażać moją zamordowaną córkę i naszą rodzinę, żebyśmy mogli w spokoju żyć z tą tragedią. Najbardziej uderzył mnie wpis w dniu, w którym odnaleziono ciało Mai. Pani G. napisała, że śmieć znalazł się tam, gdzie jego miejsce. To dla mnie, jako ojca, jest niezrozumiałe - wyznał.

Sonda
Śledzisz sprawę zabójstwa Mai z Mławy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki