Jadwiga Barańska zmarła po długiej chorobie, którą w sieci relacjonował jej mąż. Jerzy Antczak walczył o żonę, która w pewnym momencie odmówiła leczenia. Chciała odejść, bo bardzo cierpiała.
Umierała w strasznych cierpieniach, błagałem lekarzy, żeby dali jej morfinę. Udało się po długich staraniach. Kiedy w końcu Jadzia ją dostała, pierwszy raz od bardzo dawna zobaczyłem uśmiech na jej twarzy. Cóż to było za szczęście (...). Ona chciała odejść. Była tak zmęczona, straciła wzrok, nie miała na nic sił - wyznał Antczak w wywiadzie, którego udzielił Onetowi niedługo przed rocznicą śmierci żony.
Zobacz także: "Noce i dnie" miały pogrzebać karierę Antczaka. Zamiast tego film podbił świat. Barańska miała nosa
Co z pogrzebem Barańskiej w Polsce? Został odwołany!
Gdy zmarła Barańska, Jerzy Antczak zaplanował jej amerykański pogrzeb, ale pragnął, by ostatecznie jego ukochana spoczęła w polskiej ziemi. Polski pogrzeb gwiazdy miał odbyć się na warszawskich Powązkach w rocznicę jej urodzin, a więc pod koniec października 2025 r. Nie udało się tego zrealizować.
Powód? Jerzy Antczak dostał od lekarza "zakaz" odbywania dalekich podróży. Reżyser ma 95 lat, a w grudniu skończy 96 i ma swoje problemy zdrowotne.
Zobacz także: Tak wygląda grób Jadwigi Barańskiej. Jej ukochany mąż płacze nad skromną mogiłą
Wszyscy przyjaciele i lekarze uważali, że nie powinien lecieć. Emocje były zbyt silne. Owszem, pojawiła się kwestia ciśnienia w samolocie, ale prawdziwym powodem była obawa o jego stan psychiczny. Pani doktor nie wierzyła, że może się to dobrze skończyć od strony emocjonalnej - mówił Andrzej Pągowski na rocznicowym spotkaniu honorującym Jadwigę Barańską.
Zobacz także: Jadwiga Barańska wreszcie została pochowana. Długo na to czekano. Na urnie widniało inne nazwisko! Są zdjęcia
Sam Antczak przyznał w rozmowie z Onetem:
Wie pan, to bardzo delikatna sprawa. Lekarze boją się o mnie. Nic poważnego mi nie dolega, ale jestem człowiekiem niesłychanie impulsywnym, wybuchowym, można nawet powiedzieć ekstremalnym, a mówimy o długiej, wymagającej podróży. Dlatego prochy Jadzi będą musiały poczekać.
Dodał, że prawdopodobnie już nie pojawi się w Polsce, nie za życia. Ale jego prochy mają spocząć w ojczyźnie razem z prochami ukochanej:
Wrócimy do naszego kraju już we dwoje. Wszystko robiliśmy w życiu razem, więc Bóg zdecydował, że i w Polsce razem spoczniemy. I tylko tyle. Aż tyle!
Zobacz także: To ona żegnała Jadwigę Barańską w kościele. Kiedyś była wielką polską gwiazdą, nagle zniknęła. Tak teraz wygląda
Antczak wciąż pracuje
Jerzy Antczak wielkimi krokami zbliża się do setki, ale nadal pracuje - nad scenariuszem i nad książką.
Jestem w połowie drugiej książki o Jadzi, zatytułowanej "Jak ja ją kochałem". To będzie moje opus magnum. Dzięki niej poznacie nie tylko mnie, ale przede wszystkim Jadzię - jaka była naprawdę. Jak wspaniale pisała. Bo oprócz tego, że była genialną aktorką, była też cudownym człowiekiem. Wspaniałą żoną, która potrafiła mnie prowadzić – wyznał Antczak Onetowi.
Barańska i jej mąż stanowili zgrane małżeństwo aż przez 68 lat. Choć zdarzały im się kryzysy, czasem żyli na odległość, to zawsze wracali do siebie, by wspólnie budować życie prywatne, ale i zawodowe. Stanowili przykład pary, która była ze sobą na dobre i na złe, na zawsze, póki nie rozłączyła ich śmierć.
Zobacz także: Pogrzeb Jadwigi Barańskiej. Wiązanka na trumnie aktorki miała symboliczne znaczenie
Zobacz więcej zdjęć. Teresa Lipowska i Jadwiga Barańska były przyjaciółkami. Miały ze sobą kontakt aż do końca