Wielka dama polskiego jazzu od dwóch lat przeżywa istny koszmar. Ewa Bem po jednym z koncertów nagle upadła. Lekarze długo szukali przyczyny jej pogarszającego się zdrowia. Podejrzewali zawał i zator. Ostatecznie okazało się, że gwiazda zachorowała na nowotwór jajnika, który dał już przerzuty do płuc. Teraz Ewa Bem ujawnia, jak się czuje. Co miesiąc ląduje bowiem u lekarza.
Przeczytaj także: Ewa Bem w poruszających słowach wspomina zmarłą córkę. "Nie mogę rozumieć bożych intencji'
Ewa Bem poważnie zachorowała
Najpierw zachorowała ona, a zaledwie rok później jej mąż. Rak zabrał Ryszarda Sibilskiego w ciągu kilku tygodni.
Wydawało mi się, że to ja pierwsza odejdę. Wszystko na to wskazywało. Dwa lata temu okazało się, że mam raka, byłam w dramatycznym stanie, miesiąc niemal konałam. Pamiętam, jak po kolejnej operacji obudziłam się ze śpiączki w szpitalu na Płockiej. Lekarka zapytała: "Jakie jest pani największe marzenie?". A ja odpowiedziałam: "Już nic nie chcę. Chcę tylko z mężem pójść do Parku Dreszera"
- opowiada Ewa Bem w rozmowie z magazynem "Pani".
Choroba spadła na nią nagle.
Poczułam się źle po jednym z koncertów. Potknęłam się, przewróciłam, przyjechało pogotowie, ale uznano, że nic groźnego się nie dzieje
- ujawnia artystka.
Lekarza długo szukali przyczyny.
W końcu padło słowo, którego nikt nie chciał usłyszeć: nowotwór. Nie działało jedno płuco, a w nim rozsiane komórki raka. Trafiłam do szpitala na ul. Płockiej, gdzie wspaniale się mną zaopiekowano, przeprowadzono operację, usunięto nacieki, założono drenaż. A potem natychmiast przewieziono mnie Instytutu Onkologii z rozpoznaniem raka jajnika w czwartym stadium. W płucach były już przerzuty
- opowiedziała szczerze.
Dziś Ewa Bem czuje się dobrze. Niedawno skończyła cykl chemioterapii.
Teraz przyjmuję chemię podtrzymującą i jestem w okresie remisji, a każdy miesiąc wyznaczają badania kontrolne
- mówi.
Artystka nosi w sobie ogromny smutek. W 2017 roku na nowotwór mózgu zmarła jej córka, Pamela Bem-Niedziałek. Miała zaledwie 38 lat, osierociła dwójkę małych dzieci. W styczniu pożegnała zaś ukochanego męża. Wini za to siebie...
Myślę, że moja choroba przyczyniła się do pogorszenia stanu zdrowia mojego męża, do jego zmęczenia. Bo był ze mną zawsze. Nawet gdy byłam w śpiączce, nie odstępował mnie na krok
- wyznaje wokalistka.