- Ewa Bem niedawno pożegnała męża, Ryszarda Sibilskiego, a wcześniej, w 2017 roku, straciła córkę Pamelę, która zmarła na glejaka.
- Artystka wciąż nie może pogodzić się z utratą córki, kwestionując boskie intencje i sens tak wielkiego cierpienia.
- Mimo prób pocieszenia, żadne słowa nie przynoszą jej ukojenia, pozostawiając ją z poczuciem niezrozumienia.
- Dowiedz się, jak Ewa Bem planuje pielęgnować pamięć o córce dla swoich wnuków.
Ewa Bem straciła córkę, a niedawno pochowała także męża
Na początku 2025 roku Ewa Bem pożegnała swojego męża, Ryszarda Sibilskiego. Jak przyznała w "Dzień Dobry TVN", to muzyka oraz obecność przyjaciół pomagają jej przetrwać ten wyjątkowo trudny czas. Wcześniej, w 2017 roku artystka straciła córkę, dziennikarkę TVN, Pamelę Bem-Niedziałek. Miała zaledwie 39 lat i zmagała się z glejakiem. Mimo ciężkiej diagnozy urodziła córeczkę Basię. Osierociła ją i czteroletniego syna Tomka.
W rozmowie z Joanną Racewicz w programie Party "Joanna Racewicz Własnym Głosem" Ewa Bem przyznała, że do dziś nie jest w stanie pogodzić się z tym dramatem:
Żaden duszpasterz, żaden teolog, żaden wierzący, żaden katolik, nikt mi nigdy nie wytłumaczy, dlaczego Pan Bóg zabiera osobę, która mogłaby dać światu tyle dobrego. Swoją mądrością, swoją czułością, wrażliwością itd. Po prostu ją zgarnął
– wyznała.
Przeczytaj także: Publiczność rzucała róże, a Ewa Bem płakała. Wypowiedziała te słowa i spojrzała w niebo. Poruszające sceny
Ewa Bem podkreśliła, że wiele osób próbowało jej pomóc, tłumacząc, że śmierć to "droga do innego świata". Jednak żadne słowa nie przyniosły jej ukojenia.
Wiem, że ja nie mogę rozumieć bożych intencji i bożego planu, ale dlaczego właściwie nie mogę? I właściwie jaka jest korzyść człowieka, który jest głęboko nieszczęśliwy, podziurawiony jak tarcza strzelnicza? I to tego nie mogę zrozumieć
– zastanawiała się w rozmowie z Racewicz.
Ewa Bem chce opowiadać wnukom o ich mamie
Artystka nie ukrywa, że chciałaby zachować pamięć o córce dla swoich wnucząt. Planuje jednak poczekać jeszcze kilka lat, by nie obciążać dzieci zbyt wcześnie ciężarem tej straty.
Chcę jeszcze poczekać tak ze dwa lata, trzy, żeby zacząć im opowiadać o osobie, nawet nie o tym, że o mamie, której nie ma, tylko o osobie, której nie ma. Jaka to była osoba, jakie miała poglądy, jakie miała upodobania, jaką była artystką, jaką była... To strasznie dużo mam do opowiadania, ale nie chcę ich też jakoś zamrozić w tym przekonaniu, że są bez mamy. No bo to jest, to już jest trauma na całe życie, to też nie mamy żadnych wątpliwości
– wyznała w programie "Joanna Racewicz. Własnym głosem".