Irena Kwiatkowska miała trzy życzenia przed śmiercią. Szokujące, czego pragnęła!

2024-03-03 8:00

Nie było roli, której by nie zagrała. W każdej potrafiła zaznaczyć swoją niezwykłą osobowość. Uchodziła za aktorkę charakterystyczną, co dla wielu kobiet w tym zawodzie stanowi przeszkodę w zrobieniu wielkiej kariery, lecz Irena Kwiatkowska już za życia stała się legendą. I nie znosiła amatorskiego podejścia do zawodu. 3 marca 2024 roku mija trzynasta rocznica śmierci odtwórczyni m.in. kultowej Kobiety Pracującej z serialu „Czterdziestolatek”. Aktorka odeszła w wieku 99 lat w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie.

Pracowała za bochenek chleba

Nie lubiła opowiadać o sobie i nigdy nie rozpamiętywała przeszłości. A to właśnie ona nauczyła Irenę Kwiatkowską ciężkiej pracy. Urodziła się w 1912 roku w Warszawie. Jej ojciec był drukarzem, matka zajmowała się dziećmi. W domu się nie przelewało, dojrzewała przecież w czasach wielkiego kryzysu gospodarczego lat 30., dlatego już jako dziewczynka musiała pomagać rodzicom. Jej pierwszą pracą była ta w pobliskiej piekarni na Woli, gdzie układała bochenki chleba. Jak sama wspomniała w jednym z wywiadów: „Za dzień pracy dostawałam bochenek chleba. To była moja pierwsza zarobiona pensja”.

Ale już wtedy marzyła o karierze aktorskiej. Marcin Wilk, autor jej biografii „Kwiatkowska. Żarty się skończyły”, dotarł do młodzieńczego pamiętnika przyszłej odtwórczyni Hermenegildy Kociubińskiej. Zaczęła go pisać w 1925 roku i pomimo tego, że sama mawiała, iż nie ma marzeń, pragnęła wtedy grać w wielkich dramatach ukazujących tragiczne przemiany bohaterów. Przyszłość miała to pragnienie zweryfikować. Bo Kwiatkowska stała się mistrzynią komedii.

Studia aktorskie ukończyła w 1935 roku. Jej nauczycielem był Aleksander Zelwerowicz, który podczas egzaminów wstępnych jako jedyny w komisji dostrzegł talent młodej Ireny. Powiedział jednak, że czeka ją mnóstwo pracy. Ona akurat pracy się nie bała i na wszystkie egzaminy przychodziła perfekcyjnie nauczona. Choć zdążyła zadebiutować w teatrze jeszcze przed II wojną światową, a na rok przed jej wybuchem pracowała nad nieukończonym filmem, w którym miała wystąpić m.in. z Eugeniuszem Bodo, to właściwą karierę zaczęła dopiero po 1945. Ponieważ, jak wielu aktorów i aktorek, wolała w czasie okupacji zatrudnić się jako kelnerka niż wykonywać swój wyuczony zawód.

Miała próbę, więc nie przyszła na pogrzeb ojca

Podczas Powstania Warszawskiego aktorka nie tylko pełniła funkcję łączniczki, lecz także dołączyła do „brygady teatralnej” zorganizowanej przez Leona Schillera. Oddział stale się przemieszczał, a należeli do niego m.in. Mieczysław Fogg czy Mira Zimińska. Wspólnie wspierali ludność Warszawy występami w szpitalach, w piwnicach i na podwórkach, najczęściej wieczorami. Choć poruszanie między różnymi miejscami nie należało do bezpiecznych zajęć, ona była zbyt spragniona publiczności.

Z tego powodu, gdy tylko zakończyła się wojna, od razu rzuciła się w wir pracy. W listopadzie 1946 dołączyła do pierwszego powojennego kabaretu Siedem Kotów w Krakowie, prowadzonego przez Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. I to dla niej poeta napisał wiele ze swoich tekstów. Po dwóch latach powróciła do stolicy, gdzie w ciągu kilku dekad związana była z wieloma teatrami, tworząc łącznie ponad sto ról. Występowała też w telewizyjnym Kabarecie Starszych Panów czy jako głos Polskiego Radia, gdzie zwłaszcza jej audycje dla dzieci cieszyły się ogromną popularnością. Bo kto choć raz nie słyszał „Plastusia” w jej wykonaniu, ten chyba nie zna życia.

A jej życiem była praca, co rzutowało na kontakty z bliskimi. Bratanica aktorki, muzyczka Krystyna Kwiatkowska, wspominała, że ciotka odwiedzała ich dom raz w roku. Zawsze w święta. Siadała do stołu na godzinę i wychodziła, ponieważ – jak mówiła – musi pędzić do roboty. Do tego stopnia nie wyobrażała sobie odpuścić obowiązków zawodowych, że miała ponoć nie pojawić się na pogrzebie ojca, gdyż opuściłaby wtedy próbę w teatrze. Niedziwne więc, iż sama nie zdecydowała się na dzieci.

„Chciałabym pracować w Łazienkach i grabić liście"

Zdecydowała się jednak na małżeństwo i w 1948 roku wyszła z Bolesława Kielskiego, spikera Polskiego Radia. Przeżyła z nim 45 lat, a rok po jego śmierci postanowiła przejść na emeryturą. Taką emeryturę niepełną, ponieważ nie zaprzestała występów gościnnych, a ostatnią rolę filmową zagrała dopiero w 2000 roku. W jednym z późnych wywiadów zdradziła: „Kiedy już zrezygnuję z tych gościnnych występów i stanę się prawdziwą emerytką, chciałabym pracować w warszawskich Łazienkach jako sprzątaczka i grabić liście”.

Po zawodowo intensywnym życiu, aktorka miała przed śmiercią trzy życzenia. Chciała umrzeć w Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie, nie chciała być wtedy sama, a msza pogrzebowa musiała się odbyć w bazylice św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wszystkie trzy zostały spełnione.

Sonda
Podoba Ci się mural upamiętniający Irenę Kwiatkowską?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki