Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Śmierć przekreśliła jej projekty
Joanna Kołaczkowska przez wielu widzów uznawana jest za najważniejszą kobietę w polskim kabarecie XXI wieku. Jej występy z Kabaretem Hrabi bawiły do łez. Gdy w kwietniu członkowie grupy podali wiadomość o chorobie artystki, wszyscy wierzyli w to, że uda jej się wyzdrowieć. Niestety, 17 lipca całą Polskę obiegła wiadomość o śmierci Joanny Kołaczkowskiej. W sieci pojawiło się mnóstwo wpisów wspominających gwiazdę Kabaretu Hrabi. 11 dni później odbył się pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Najpierw w kościele Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach odprawiona została msza święta, a później podczas świeckiej uroczystości w sali ceremonialnej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach pożegnano artystkę. Potem urnę z prochami Joanny Kołaczkowskiej odprowadzono do grobu. Co ciekawe, gwiazda spoczęła w tej samej kwaterze, w której pochowany jest prawdziwy mistrz satyry - Stanisław Tym. Śmierć artystki przekreśliła jej projekty, w których miała brać udział. O jednym z nich opowiedziała Małgorzata Walewska.
Joanna Kołaczkowska miała grać w Operze Narodowej. "Sytuacja poszła w złą stronę"
Słynna śpiewaczka operowa i jurorka w programie "Twoja twarz brzmi znajomo" w rozmowie z portalem Świat Gwiazd opowiedziała o współpracy z Joanną Kołaczkowską. Wszystko już było dogadane. Plany pokrzyżowała choroba gwiazdy Kabaretu Hrabi.
W momencie kiedy zaczął się ten najgorszy okres jej życia, miałyśmy pracować razem w Operze Narodowej. Joasia miała grać doktora w operze "Duch wojewody". Miałyśmy umówione spotkania, żeby przećwiczyć dialogi. Było wiadomo, że Joasia nie przyjdzie, bo jest chora. Potem się okazało, że nie przyjdzie na produkcję, bo ta choroba jest na tyle poważna, że jest w szpitalu. Produkcja została trochę odroczona, bo mieliśmy śmierć papieża. Przenieśliśmy ją o miesiąc później. Myślałam, że może Joasia wróci, że ten miesiąc wystarczy, żeby wyzdrowiała, ale niestety sytuacja poszła w złą stronę.
- mówiła poruszona Małgorzata Walewska, która ciągle mocno przeżywa śmierć koleżanki.
Kołaczkowska spełniła marzenie dopiero na pogrzebie. Ciągle o tym mówiła. "Szósty poziom uznania"
Cały czas nie mogę uwierzyć, że Joanna nie żyje. Nie da się pogodzić z takim odejściem. Człowiek, który dawał tyle radości wszystkim... Straszne
- podkreśliła śpiewaczka.
Galeria: Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Specjalne puszki dla żałobników