Katarzyna Gärtner: Los nie oszczędzał gwiazdy polskiej piosenki
Katarzyna Gärtner urodziła się w 1942 roku i od najmłodszych lat wykazywała niezwykły talent muzyczny. Jej kariera nabrała tempa w latach 60. i 70., kiedy zaczęła współpracę z największymi gwiazdami polskiej estrady. Pisała muzykę dla Maryli Rodowicz, Czesława Niemena, Haliny Frąckowiak oraz dla Stanisława Sojki. To ona skomponowała "Małgośkę" Maryli Rodowicz czy "Tańczące Eurydyki", które wyśpiewała Anna German.
Artystka nie przepadała za sławą. Zamieszkała w starym młynie w świętokrzyskiej wsi Komaszyce, z dala od warszawskiego zgiełku. Niestety, los jej nie rozpieszczał. Katarzyna Gärtner miała poważne problemy ze zdrowiem. Przed laty zachorowała na białaczkę. Udało jej się wygrać z chorobą. W 2001 roku ponowne spotkała aktora Kazimierza Mazura. Niemal od razu między nimi zaiskrzyło i dość szybko zamieszkali razem.
W 2012 roku dom i studio nagrań pary zostały zniszczone przez pożar. Małżonkowie stracili dorobek życia. To wtedy Katarzyna Gärtner doznała pierwszego udaru. Po drugim w szpitalach spędziła cały rok. Ostatecznie udary próbowały pokonać ją jeszcze trzy razy. "Przeszłam pięć udarów i wciąż żyję. [...] No to jak mam nie wierzyć w cuda?" - mówiła.
Zobacz również: Kazimierz Mazur był naznaczony przez tę tragedię. Stracili niemal wszystko. "Nie mamy nawet ślubnych obrączek"
Maryla Rodowicz jest oburzona sytuacją Katarzyny Gärtner
We wrześniu 2022 roku zmarł Kazimierz Mazur. Śmierć ukochanego męża była ogromnym ciosem dla artystki. Nie spodziewała się, że kolejny otrzyma od własnej rodziny. Kobieta, która była pogrążona w żałobie, miała zostać wyciągnięta z domu przez własną rodzinę, która zawiozła ją do notariusza. Na miejscu czekało tam na nią dokument do podpisania. O wszystkim opowiedziała niedawno w rozmowie z "Polityką". Według podpisanego dokumentu Katarzyna przekazała cały majątek w zamian za dożywotnie utrzymanie przez syna kuzynki oraz opiekę.
Jednak jak się okazało, krewniacy nie zapewnili kobiecie odpowiedniej opieki. Mieli przejąć również prawa do jej muzyki, a gdy oszczędności Gärtner się skończyły, przestali kupować jej jedzenie.
Miałam pieniądze z muzyki, a jak te pieniądze się skończyły, to oni przestali mi kupować jedzenie. Po prostu siedziałam głodna. I wtedy zrozumiałam, że jestem w opałach - mówiła w wywiadzie Katarzyna.
Pozbawioną środków do życia kobietą zajęli się przyjaciele. Sprawa trafiła do sądu, gdzie szybko została umorzona. Znajomi 83-latki postanowili złożyć apelację. Od kilku dni o całej sprawie jest bardzo głośno. Odniosła się do niej również Maryla Rodowicz, która wielokrotnie współpracowała z Gärtner.
W rozmowie z "Faktem" wyznała, że poznała krewniaka artystki, gdy ten był jeszcze dzieckiem. Nie rozumie, jakim prawem został on dopisany do współprodukcji kompozycji Gärtner.
To jest jakiś skandal! Widziałam tego chłopca już w latach 90., kiedy jeździłam do Kasi do Komaszyc. Jakim prawem on się dopisał do współprodukcji jej kompozycji? Kasia zaczęła tworzyć w latach 60., gdy jego nie było na świecie - stwierdziła Rodowicz.
Piosenkarka poruszyła również kwestię dożywotniej opieki nad schorowaną kompozytorką.
Kiedy umarł jej mąż, zaciągnęli Kasię do notariusza i podsunęli jej dokumenty do podpisania. A w dokumentach stało, że Kasia przekazuje cały majątek w zamian za dożywotnią opiekę. Opieka wyglądała tak, że Kasię trzymali bez jedzenia, jak w złej bajce. Kasia jest po kilku wylewach, ma trudności z poruszaniem się. Taki los ją spotkał na starość... A w dodatku kilka lat temu spalił się jej dom, który budowała mozolnie od lat 90. Kasia mieszka w tej chwili u przyjaciół, którzy się nią opiekują, wożą na rehabilitację. Ja byłam u niej nie dalej jak wczoraj - dodała gwiazda.
Zobacz również: Maryla Rodowicz ujawnia prawdziwą kwotę swojej emerytury! Została podwojona. "Muszę śpiewać do końca życia"