Ostatnie chwile Michała Urbaniaka. Żona opisała je w przejmującym wpisie: "Walczyliśmy codziennie przez ostatnie półtora roku"

2025-12-23 13:34

To nie jest pożegnanie pod publiczkę. To intymna opowieść o miłości, chorobie, codzienności i próbie normalności aż do samego końca. „Gdy w czwartek wyszliśmy na nasz codzienny spacer, gdy straciłeś przytomność i gdy karetka zabrała Cię do szpitala, świat się zatrzymał” – tak Dorota Palmowska zaczęła poruszający wpis, w którym opisała ostatnie dni życia Michała Urbaniaka.

Michał Urbaniak, legendarny polski muzyk jazzowy, kompozytor i aranżer, zmarł 20 grudnia 2025 roku w wieku 82 lat. O jego śmierci poinformowano za pośrednictwem oficjalnych profili artysty w mediach społecznościowych, a żona muzyka, Dorota Palmowska, zamieściła wzruszający wpis: "Żył i czuł wielkimi nutami". Urbaniak pozostawił po sobie ogromny dorobek muzyczny – był jednym z najwybitniejszych polskich jazzmanów, rozpoznawalnych na całym świecie, znanym z gry na skrzypcach, saksofonie i eksperymentów z gatunkiem fusion muzyki jazzowej.

Dorota Palnowska opisaa ostatnie chwile życia Michała Urbaniaka

Przez półtora roku codziennie wychodzili razem na spacery. Były symbolem rutyny, walki i nadziei. Ten ostatni – jak pisze Dorota Palmowska – zakończył się dramatycznie. Michał Urbaniak stracił przytomność, a na miejsce wezwano karetkę. Gdy trafił do szpitala, ich świat „zatrzymał się na nowo”. Jeszcze wcześniej starali się żyć tak, jakby choroba nie istniała. Albo przynajmniej – jakby można było ją oswoić.

Zobacz też: Córka Michała Urbaniaka zabrała głos po jego śmierci. Kim są dzieci legendarnego jazzmana?

Żona muzyka opisała ich codzienność bez upiększeń, ale z ogromną czułością. Były dni, gdy Urbaniak miał więcej siły, żartował, pracował, żartował ze swojego stanu. Były też momenty, gdy role się zmieniały, a ona stawała się jego opiekunką.

Mówiłeś: Dosia, znowu udawajmy, że jestem zdrowy

– wspomina. Muzyka była obecna do samego końca, ale w innym, bardzo osobistym wymiarze. „Kind of Blues” – płyta, którą Urbaniak chciał jeszcze wydać – była dla niego symbolem tego, co pozostało niedokończone, ale wciąż żywe. Regularnie pisał do bliskich, przyjaciół i współpracowników, zostawiając po sobie ostatnie słowa i myśli.

Zobacz też: Kobiety życia Michała Urbaniaka. Cztery małżeństwa, burzliwe romanse i jedna miłość aż do końca

Muzyka do samego końca

W ich codzienności było też miejsce na zwyczajne, domowe rytuały. Razem oglądali serial „Rodzina Soprano”, który Michał Urbaniak szczególnie lubił. Był to jeden z tych momentów, gdy mogli na chwilę zapomnieć o chorobie i po prostu być obok siebie – bez wielkich słów, bez pożegnań, bez patosu. Dorota Palmowska pisze o teatrze, o robieniu playlist, o wspólnym przeżywaniu dźwięków. Jeszcze 26 października Urbaniak wystąpił na scenie warszawskiego klubu. Dla publiczności był Maestro. Dla niej – Michaś, który nie lubił tego tytułu, ale godził się z nim z uśmiechem.

Najbardziej poruszające fragmenty wpisu dotyczą ich relacji. Palmowska opisuje moment, w którym Michał ściska jej rękę i mówi:

Doś, dziękuję Ci za kolejny dzień.

A ona śmiała się, że sa jak pacjent i pielęgniarka. Nie było wielkich słów o pożegnaniu. Była bliskość. Było „tu i teraz”. Była miłość. To wspomnienie nie jest zapisem samej śmierci. To zapis życia aż do końca – z muzyką, humorem, czułością i próbą normalności mimo choroby. Ostatnie chwile Michała Urbaniaka nie były samotne. Były przeżyte razem.

Nie przegap: Gwiazdy żegnają Michała Urbaniaka. Miał plany, których nie zdążył zrealizować. "Odszedł ostatni z wielkich"

Super Express Google News
Tak wyglądał pogrzeb Stanisława Sojki

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki