Ostatnie pożegnanie Joanny Kołaczkowskiej
Zmarła 17 lipca Joanna Kołaczkowska pochodziła z katolickiego domu, ale sama była niewierząca. Była za to otwarta na dialog, a w jej najbliższym otoczeniu nie brakowało osób oddanych Bogu. Przyjaźniła się m.in. z ojcem Lechem Dorobczyńskim, który był dla niej ogromnym wsparciem w trakcie choroby. Duchowny organizował również msze święte w jej intencji. "Niebo w radości, a ziemia w smutku. Kocham" - napisał krótko po jej śmierci.
Joanna Kołaczkowska już kilka lat temu powiedziała, że nie chce katolickiego pogrzebu.
Myślę, że chciałabym, żeby był to pogrzeb humanistyczny, ponieważ byłam na takich pogrzebach. Były niesamowite - powiedziała w rozmowie z Szymonem Majewskim.
Rodzina spełniła wolę zmarłej. Jednak chociaż pogrzeb zgodnie z jej życzeniem ma charakter świecki, to na godzinę 11:00 zaplanowano pożegnalną mszę. Po jej zakończeniu, o godzinie 12:30, nastąpiło pożegnanie świeckie w sali ceremonialnej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Zobacz również: Nie ma trumny na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Rodzina spełniła wolę zmarłej
Poruszające słowa księdza na pogrzebie Kołaczkowskiej
W kościele Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach zebrał się tłum żałobników, wśród których nie zabrakło przyjaciół zmarłej oraz znajomych z branży. Przed ołtarzem postawiono urnę ozdobioną pięknymi kwiatami. Obok niej znajdowało się nietypowe zdjęcie Joanny Kołaczkowskiej. Przedstawiało jedynie fragment jej twarzy, z zamkniętymi oczami i delikatnym uśmiechem.
Przychodzimy tutaj pełni nadziei, że Aśka wcale nie skończyła życia, tylko je dopiero zaczęła. Chcąc Bogu podziękować za jej życie tutaj, za to, że mogliśmy być częścią jej życia i że ona była częścią naszego życia, chcemy modlić się. [...]
Asi zależało, żeby jej pogrzeb nie był bardzo pompatyczny. Miotają nami trudne uczucia, ale przychodzimy tu pełni nadziei, że Aśka nie skończyła życia, tylko je zaczęła. Podziękujmy, że była ona części naszego życia. Prosimy, by życie Asi teraz było najpiękniejsze i byśmy tam się spotkali - mówił podczas mszy ojciec Lech Dorobczyński.
W pewnym momencie przemowy zwrócił się bezpośrednio do siostry Joanny Kołaczkowskiej, Agnieszki.
Agnieszko wybrałaś taka piękną ewangelię dla siostry "nikt nie żyje dla siebie, nikt nie umiera dla siebie". To prawda, która nam się objawia. Ogarniamy dziś modlitwą rodzinę i przyjaciół, kabareciarzy Hrabi. Ogarniamy tą czystością wszystkich nas i Joannę. Wszyscy jesteśmy tacy krusi. Jesteśmy mieszanina światła i cienia. Za to światło - życie Joanny chcemy dziękować Bogu. Życie choć trudne, jest zjawiskowo piękne - dodał duchowny.
Po zakończeniu mszy zebrani w kościele żałobnicy zaczęli klaskać, w ten sposób chcąc podziękować i pożegnać Joannę Kołaczkowską. "Asiu, do zobaczenia w niebie" - dodał na koniec o. Dorobczyński.
Zobacz również: Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej. Tak pożegnali ją przyjaciele z kabaretu