Ostatnie pożegnanie Stanisława Sojki
Stanisław Sojka zmarł nagle 21 sierpnia, na krótko przed planowanym występem podczas Top of the Top Sopot Festival. Uwielbiany artysta zdążył jeszcze pojawić się na próbie, ale na głównym koncercie już nie. Śmierć Soyki była szokiem dla fanów, całego środowiska artystycznego, ale przede wszystkim jego rodziny.
Pogrzeb legendarnego muzyka rozpocznie się za kilka godzin. O godzinie 12:00 w Kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy odprawiona zostanie msza święta, po której Stanisław Sojka zostanie odprowadzony na miejsce wiecznego spoczynku na Alei Zasłużonych na Wojskowych Powązkach. W ostatniej drodze towarzyszyć będą mu najbliżsi, w tym synowie i ukochana żona.
Stanisław Sojka miał za sobą burzliwą przeszłość. Z pierwszą żoną Iwoną poznali się jeszcze na studiach i szybko wzięli ślub. Gdy on rozwijał swoją karierę, ona zajmowała się dziećmi. Na przełomie lat 80. i 90. na jego drodze pojawiła się Grażyna Trela. Artysta zupełnie stracił głowę dla pięknej aktorki. Chociaż jego żona była wtedy w ciąży z bliźniakami, dał ponieść się uczuciu.
Zobacz również: Na co zmarł Stanisław Sojka? Przez ponad 40 lat trawiła go trucizna. Artysta poważnie chorował
Tak wyglądały relacje Stanisława Sojki i jego drugiej żony
Związek z Grażyną Trelą przetrwał zaledwie kilka lat. Po rozstaniu Soyka był przekonany, że do końca życia będzie samotny. Wszystko się zmieniło, gdy poznał Ewę Żmijewską. Nazwał ją później "darem od niebios". Została nie tylko jego partnerką, ale także menadżerką. Nie dało się nie zauważyć, że wraz z pojawieniem się Ewy w życiu artysty zapanował spokój.
Przyjaciółka pary, Maria Szabłowska, na krótko przed pogrzebem Sojki rozmawiała z Mateuszem Szymkowiakiem z portalu "Świat Gwiazd". Dziennikarka podzieliła się pięknymi wspomnieniami o zmarłym. Opowiedziała również o tym, jak naprawdę wyglądały relacje Stanisława i Ewy Żmijewskiej-Sojki.
To się tak mówiło, że jak Ewa nastała, to nareszcie Staszek będzie miał spokój. Co było bardzo ważne w tym związku – że on właśnie, wiążąc się z nią, uzyskał taki spokój wewnętrzny. Tak mi się wydawało, że już tak się nie miotał, już bardziej mógł się poświęcić właśnie graniu, śpiewaniu. To był taki ważny moment w jego życiu. Bo on zawsze potem, jak już byli razem, to mówił: "A bo Ewa tam coś, a bo Ewa...". Więc znaczyło to, że jakoś są razem - naprawdę razem - podkreśliła Szabłowska.
Mateusz Szymkowiak również miał okazję spotkać się z artystą. W rozmowie z Marią Szabłowską przypomniał, jak przed wywiadem podczas festiwalu literackiego w Szczebrzeszynie, Soyka musiał pilnie zadzwonić do żony.
Powiedział: "Momencik, muszę zadzwonić do żony. Dzwoniła – muszę oddzwonić". Także byli stale w kontakcie. I to piękne. Rzeczywiście widać było, że ta relacja jest bardzo, bardzo intensywna. To wspaniałe, bo to na pewno ma zawsze przełożenie na twórczość - wspominał dziennikarz.
Zobacz również: Stanisław Sojka miał wielkie serce. "Dalej będę wam pomagał". Teraz jego rodzina prosi o jedno