Finał Eurowizji 2025 wzbudził w Polsce ogromne poruszenie. Justyna Steczkowska, reprezentująca kraj z utworem "Gaja", zaprezentowała niezwykle efektowny występ, który zdobył serca widzów – głosami publiczności zgromadziła aż 139 punktów. Mimo to jurorzy z Europy ocenili ją znacznie gorzej, przyznając zaledwie 17 punktów. Finalnie Polska uplasowała się na 14. miejscu.
Zobacz też: Justyna Steczkowska gorzko o Telewizji Polskiej. "Złamała mi serce". Co się stało?
Tancerz Steczkowskiej komentuje jej konflikt z TVP
Zaledwie kilka dni po Eurowizji, 23 maja, Justyna Steczkowska wystąpiła na Polsat Hit Festiwal w Sopocie, ponownie wykonując swój eurowizyjny utwór. Jeszcze tego samego weekendu na jej mediach społecznościowych pojawiła się poruszająca relacja, w której artystka odniosła się do postawy Telewizji Polskiej. W emocjonalnym wpisie zarzuciła stacji brak uznania i szacunku dla jej pracy.
Telewizja Polska złamała mi serce brakiem szacunku do naszej pracy - napisała, nie kryjąc żalu po tym, jak jej nazwisko zostało pominięte w zapowiedzi Festiwalu w Opolu, jednego z najważniejszych wydarzeń muzycznych w kraju. TVP opublikowała zwiastun imprezy z listą zaproszonych artystów, jednak Steczkowskiej wśród nich zabrakło.
Do sytuacji odniósł się również Piotr Musiałkowski – tancerz i choreograf, który współtworzył eurowizyjny występ Justyny. W rozmowie z Jastrząb Post nie ukrywał, że spodziewał się braku zaproszenia.
To, że nie będzie nas w Opolu, wiedziałem niestety już od jakiegoś czasu... Nie chcę wchodzić w kulisy tej sprawy - to nie moja rola, pozostawmy to Justynie i TVP. Z mojej strony mogę tylko powiedzieć, że fakt, iż jej tam zabraknie, mówi sporo o tym, jak ten świat działa. Bo zgoda buduje, a niezgoda rujnuje. I zamiast razem tworzyć coś większego, to czasem... no, po prostu marnujemy szanse. A przecież współpraca - nawet między różnymi środowiskami - naprawdę ma wartość - powiedział tancerz w wywiadzie.
Musiałkowski zwrócił również uwagę na szerszy kontekst - jego zdaniem to widzowie są najbardziej stratni, gdy artyści i instytucje nie potrafią się porozumieć. W swoich słowach nie kryje tęsknoty za przestrzenią artystyczną wolną od zakulisowych konfliktów. Wierzy, że jeszcze nadejdą czasy, kiedy twórczość będzie wartością nadrzędną, a nie elementem gier i nieporozumień.
Na końcu i tak najwięcej tracą widzowie, bo odbiera im się to na co czekają - spotkanie ze sztuką tworzoną przez ich ulubionych artystów. Jednak ja nadal wierzę, może trochę naiwnie, że przyjdą czasy, kiedy muzyka znów będzie łączyć, a nie dzielić. Że scena będzie przestrzenią radości, a nie kulisowych rozgrywek. I tego życzę wszystkim artystom - i sobie też - przyznał Musiałkowski.
Zobacz naszą galerię: Justyna Steczkowska oceniona przez Agnieszkę Hekiert. "Słychać było przejęcie"