Nawrocki zapytany o freak-fighty. Jeszcze zanim został prezydentem jasno zadeklarował
Karol Nawrocki dość niespodziewanie został prezydentem Polski – przed wyborami mało kto dawał mu realne szanse na pokonanie Rafała Trzaskowskiego. Ostatecznie kandydat wspierany przez PiS wygrał, choć różnica głosów była naprawdę mała. Wybory zakończyły się na początku czerwca, ale zaprzysiężenie Karola Nawrockiego miało miejsce dopiero na początku sierpnia, więc nowa głowa państwa dopiero wdraża się w swoje obowiązki. Nie ma się co dziwić, że prezydent budzi duże zainteresowanie, ale jest ono stosunkowo duże także w środowisku sportowym, z powodu przeszłości Nawrockiego, który w młodości trenował boks. Jeszcze zanim został prezydentem, pojawił się temat nawet... występu we freak-fightach. Ale już wówczas Nawrocki stanowczo sprzeciwił się takiemu pomysłowi.
Wielki Bu opowiedział o przeszłości Karola Nawrockiego! Wyłożył karty na stół
Karol Nawrocki jeszcze jako prezes IPN został zapytany o ewentualny występ we freak-fightach. Pytanie być może o tyle zasadne, że freakowe federacje potrafią przyciągnąć do siebie już takie postacie ze świata sportu, jak Tomasz Adamek, Roberto Soldić, Michał Materla czy (patrząc poza sporty walki) Piotr Lisek, Zbigniew Bartman czy Tomasz Hajto. Wejście w świat polityczny byłoby z pewnością czymś interesującym dla widzów, ale sięgnięcie po Nawrockiego było niemożliwe jeszcze przed jego prezydenturą.
Bogdan Rymanowski w programie „Rymanowski Live” w trakcie kampanii prezydenckiej zapytał Nawrockiego o ewentualny występ na gali freak-fightowej. – No nie. Jestem poważnym urzędnikiem, doktorem. Ja przede wszystkim jestem historykiem, urzędnikiem państwa polskiego – mówił wówczas 42-latek. Nie skusiły go nawet ewentualne wielkie pieniądze – Ja nie jestem zbyt materialnie ustosunkowany. To, że można zarobić setki tysięcy czy miliony tłukąc się w Fame MMA, to nie dla mnie – podkreślił Nawrocki.