osioł

i

Autor: Andrzej Bęben

Fakty i mity

Szanuj osła jak siebie samego. Kłapouch pomagał tworzyć cywilizacje

2023-03-17 16:20

Nominowany do Oskara w kategorii „najlepszy film międzynarodowy” obraz Jerzego Skolimowskiego „IO” („EO”) nie miał większych szans w starciu z megafilmem „Na Zachodzie bez zmian” , bo jak głupi osioł miał wygrać z głupimi ludźmi masakrującymi się na frontach I WŚ? Tymczasem może i osioł nie ma inteligencji delfina czy szympansa, ale to na tym kłapouchu wspierała się niejedna starożytna cywilizacja. I wcale taki durny nie jest, jak to się powszechnie wydaje.

W starożytnym Rzymie na osła i głupca było to samo określenie: asinus. Nie od razu wcześni Rzymianie używali koni w charakterze ówczesnych ciężarówek. Na początku i długo, długo potem, w tej roli występował osioł zwyczajny (Equus asinus). A później również – jako tańsza alternatywa dla konia. Aż do czasów egipskiej XIX dynastii Nowego Państwa używano osłów, nim popjawiły się konie, jako zwierząt jucznych (za pociągowe robiły woły, a wielbłądy pojawiły się w Egipcie na dobre jakieś tysiąc lat później). Dziś, choć osły przegnały w cień niepamięci konie, pociągi i samochody, to nadal spełniają swoją misję, jak 6000 lat temu i dawniej, w współczesnym świecie. W tym biednym, zwanym „trzecim światem”. Kiedy osioł został udomowiony? To było przedmiotem wielu badań.

Jednym z tworzącym drzewo genealogiczne osła jest Ludovic Orlando, dyrektor Centrum Antropobiologii i Genomiki w Tuluzie we Francji. On i naukowcy z 37 laboratoriów na całym świecie przeanalizowali genomy 207 współczesnych osłów, żyjących w 31 krajach. Sekwencjonowali również DNA ze szkieletów 31 wczesnych osłów, z których niektóre szczątki pochodzą nawet sprzed 4000 i więcej lat. Z tych badań wynika to, że po raz pierwszy osła udomowiono nawet nie w Egipcie, czyli Kemecie, ale na terenie dzisiejszej Kenii. I miało stać się to ok. 5000 lat p.n.e. Dopiero 400 lat później kłapouch pojawił się nad Nilem. Eufratem i na Półwyspie Arabskim. W 3000 lat po tym, jak pasterze ze równikowej Afryki okiełzali osła, zaprzęgnięto pierwszego konia.

Dlaczego wpierw z osła uczyniono zwierzę domowe, a nie z konia? Bo było łatwiej, a poza tym osioł to zwierz, prawie jak wielbłąd, potrafi długo wytrzymać bez wody i wyżwi się byle czym. Z biegiem wieków zasięg wykorzystywania osłów jako zwierząt jucznych (woli nieść na grzbiecie niż ciągnąć) przybywało nowych ras tych sympatycznych koniowatych. Obecnie jest tych ras ponad 80, a tysiąc, dwa tysiące lat temu możliwe, że było więcej.

I choć osiołki są fajne oraz miłe i pocieszne (to że uparte, pomińmy milczeniem) i choć dobre publicity zrobił im Jerzy Skolimowski, a wcześniej seria animowana o Shreku; ba, nawet to, że na osiołku do Jerozolimy wjeżdżał Jezus, to wszystko to też nie zdjęło ze zwierzaka odium głupka na czterech nogach. Nadal nie z potocznego słownictwa nie mogą wyparować takie określenia, jak: „głupi ośle”, ośle uszy”, „uparty jak osioł”. Wciąż pokutuje stereotyp, że prawdziwe salami jest z osła. Owszem, wieki temu osiołek był także hodowany dla pozyskania mięsa i mleka. To było i minęło. Tymczasem osły nie są takie głupie, jak się to wielu ludziom wydaje.

Wykazują to wyniki eksperymentów zespołu hiszpańsko-amerykańskiego, opublikowane niedawno na łamach prestiżowego czasopisma „Journal of Veterinary Behavior”. Sprawdzali jak sobie „rozumowo” radzi w zadanych sytuacjach 300 osłów o znanym rodowodzie genetycznym. Określili ich profil. Sprawdzili, jak reagują one na nowe elementy w środowisku i czy radzą sobie z wykonywaniem prostych zadań. Na przykład: musiały przekraczać leżącą na podłodze przeszkodę – zachęcano je do tego różnymi nagrodami, z czego niektóre z nich były już dobrze znane zwierzętom, inne natomiast nowe i wymagające aktywnego myślenia i utworzenia skojarzeń. I dawały radę, czyli jednak myślały.

Po co komu i na co takie badania, by naukowcy zarobili trochę grosza? Nie tylko. Otóż w tzw. wysoko rozwiniętych państwach osły robią za terapeutów, w tzw. onoterapii. W jego obecności poprawia się samopoczucie poddanego terapii (zazwyczaj chodzi o dzieci), obniża się ciśnienie krwi, spada poziom trójglicerydów i cholesterolu. Interakcja człowiek – zwierzę powoduje również wzrost beta-endorfin, prolaktyny, oksytocyny, dopaminy oraz spada poziom kortyzolu, co prowadzi do odprężenia i zadowolenia.Czyli: i z osła, ale czwornożnego, może być pożytek!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki