Spis treści
Koszmarna zbrodnia w Barcicach
Jeszcze niedawno żałobnicy spotykali ich na ulicy, rozmawiali z Małgorzatą R. (†52 l.), jej bratem Andrzejem (†66 l.) i siostrzeńcem Krzysztofem (+42 l.). Dwa tygodnie temu, 15 października, siostra 52-latki – Bożena – rankiem znalazła w rodzinnym domu ciała zamordowanych. Zginęli nocą. Wszyscy mieli śmiertelne rany głowy zadane siekierą. Sama przeżyła tylko dlatego, że nocowała u sąsiadki, którą się opiekowała.
Przed drewnianym, jednorodzinnym domem szybko pojawiły się radiowozy. Zaczęły się poszukiwania zabójcy. Podejrzenia padły na Piotra R., który od dawna był utrapieniem rodziny i całej wsi. Policjanci znaleźli go w pobliskim lesie na terenie opuszczonych zabudowań i bunkrów.
Sąsiedzi nie mogą uwierzyć w to, co się stało
– On leczył się psychiatrycznie od dawna, był agresywny. Często przyjeżdżała po niego policja, widać było karetki pogotowia. Zabierali go, na jakiś czas znikał, ale wracał i wszystko zaczynało się od początku – opisywała wtedy „Super Expressowi” pani Julia, sąsiadka ofiar.
Mieszkańcy Barcic ciągle są w szoku.
- To mała, spokojna miejscowość, wszyscy się znają. Człowiek myśli, że takie rzeczy dzieją się w Warszawie, Krakowie, dużych miastach, a nie u nas – mówią.
Piotr R. usłyszał zarzut potrójnego zabójstwa i został tymczasowo aresztowany przez sąd na trzy miesiące. Został poddany obserwacji psychiatrycznej.
Mieszkali razem, spoczęli w jednym grobie
W środę, 29 października kondukt żałobny odprowadził urny z prochami jego ofiar na miejscowy cmentarz. Małgorzata, Andrzej i Krzysztof mieszkali razem i spoczęli w jednym grobie.