Od zaginionego samotnika do bohatera. Historia bociana Krutka wzrusza do łez!

Jeszcze niedawno jego fani z całej Polski wstrzymywali oddech – Krutek zaginął gdzieś w Afryce, a jego nadajnik milczał tygodniami. W sieci wrzało, lokalne media biły na alarm. Aż tu nagle – bum! Sygnał się pojawił. Krutek był cały i zdrowy, tylko nieco zagubiony – przez Turcję i Ukrainę wrócił do swojego ukochanego gniazda w Krutyni. I to nie sam! Zaliczył spóźniony przylot, ale przywiózł ze sobą... plany rodzinne.

Super Express Google News

Bocian ulubieńcem wsi. Historia Krutka jak materiał na film

Historia Krutka to gotowy materiał na film. W Krutyni jest ulubieńcem. Gdy tylko Krutek wylatuje do ciepłych krajów, mieszkańcy tej mazurskiej wsi już za nim tęsknią. Dla ludzi z Krutyni powrót ukochanego bociana to symbol nadejścia wiosny. Bocian Krutek trafił jako pisklę do Ośrodka Okresowej Rehabilitacji Bocianów w Krutyni w 2014 roku z okolic Kętrzyna. Został tu odchowany, zaobrączkowany i wypuszczony na wolność. Kilka miesięcy temu zanosiło się na to, że ich pupil nie powróci z zimowych wojaży.

Dramatyczna podróż z Afryki na Mazury

Jego podróż do ciepłych krajów rozpoczęła się w sierpniu. Kontakt z bocianem został "zerwany" 27 października na granicy Egiptu z Sudanem. Mieszkańcy Krutyni obawiali się najgorszego, ale 8 marca "przerwa w nadawaniu" dobiegła końca. Krutek odnalazł się w Turcji. Od tamtej pory stopniowo przybliżał się do Polski i ukochanej Krutyni. Wrócił do domu pod koniec marca, kilka tygodni później niż zwykle. Tym większa była radość z wyczekiwanego klekotu w bocianim gnieździe.

Myślałam, że już nie wróci, że zginął gdzieś w Afryce albo padł ofiarą kłusowników. Wyszłam na ganek i… aż mi serce stanęło. Stał dumnie na gnieździe, zaklekotał jak zawsze. Płakałam jak bóbr.

– mówiła w rozmowie z "Super Expressem" jedna z mieszkanek Krutyni tuż po powrocie uwielbianego bociana.

Kiedyś samotnik, dziś - troskliwy ojciec małych bocianów

Dziś Krutek to nie tylko bocian-celebryta znany z łamów „Super Expressu”. To także pełnoetatowy tata czwórki świeżo wyklutych piskląt. A jego styl ojcostwa? Godny reportażu. Gdy pani Krutkowa wylatuje na zakupy (czytaj: żaby i rybki), on zostaje w gnieździe jak generał na warcie. Ogrzewa młode własnym ciałem, osłania przed tegorocznym wyjątkowym majowym chłodem, karmi, poi, poprawia wyściółkę. Do tego nie spuszcza oka z nieba – a nuż jakiś drapieżnik się zakręci. Krótko mówiąc - bocian na medal.

To nie bajka – to życie na gałęzi, kilka metrów nad ziemią. A Krutek spisuje się na medal. Z bociana, który wzbudzał litość, bo rok w rok siedział samotnie, stał się symbolem nadziei i siły. Samiec, który – dosłownie i w przenośni - wrócił z daleka i pokazał, że warto czekać.

Krutek nie odcina kuponów od sławy. On ją buduje na nowo. Dzień po dniu, na cienkich nóżkach, z dziobem pełnym troski i skrzydłami, które dziś są nie tylko do latania – ale do osłaniania najmniejszych.

Zaczynał jako zaginiony, wrócił jako ojciec. I to jaki! Krutek – legenda z Krutyni, która właśnie pisze swój najpiękniejszy rozdział.

CZYTAJ TEŻ: Suczka-saperka Molly znalazła granat. Właściciel nie mógł uwierzyć własnym oczom

QUIZ. Przysłowia ze zwierzętami. Orły zdobędą minimum 12/15
Pytanie 1 z 15
Zaczynamy! Kto harcuje, gdy nie ma kota?
Krutek wrócił do rodzinnej wsi Mieszkańcy nie kryli łez

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki