Wstrząsające ustalenia

Potworni rodzice twierdzą, że malutką Zuzię zabił 4-letni braciszek. Dziewczynka była jednym wielkim siniakiem

2023-06-01 15:55

To rodzice z piekła rodem! Sylwia M. (28 l.) i Przemysław O. (34 l.) zostali oskarżeni przez prokuraturę o okrutne zamordowanie Zuzi. Ich proces toczy się przed Sadem Okręgowym w Toruniu. Na razie nie wiadomo, kiedy zapadnie wyrok w sprawie, która wzbudza ogromne emocje w całej Polsce. Proces zapowiada się na długi. Oboje idą w zaparte twierdząc, że… dziewczynkę zabił jej o rok starszy braciszek.

Wracamy do wstrząsającej sprawy skatowanej na śmierć 4-letniej Zuzi z Torunia. Powiedzieć, że zszokowała ona czytelników "Super Expressu" z całej Polski, to nic nie powiedzieć. Dramat, który przeżyła mała dziewczynka nie mieści się w głowie normalnego człowieka. Warto zaznaczyć, że Zuzia była kochana. Do tej pory wielu nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to się zmieniło.. Koniec końców wyszło tak, że pozbawił niespełna trzyletnią dziewczynkę rodzinnego ciepła i oddał w ręce potworów. To wszystko działo się w marcu 2021 roku. Po dwóch miesiącach Zuzia trafiła do szpitala z obrzękiem mózgu. Po dwóch tygodniach zmarła. Jej prawdziwa matka postawiła jej wspaniały pomnik.

Czytaj więcej: Potworni rodzice skatowali malutką Zuzię na śmierć. Sąd zabrał ją od kochającej rodziny. Widok pomnika sprawia, że serce pęka

Matka oskarża 4-latka o zabicie Zuzi z Torunia. Nowe ustalenia "Super Expressu"

Kiedy nasz dziennikarz pierwszy raz spojrzał na ten pomnik - miał problem z opanowaniem emocji. Ten pomnik jest piękny i zdecydowanie się wyróżnia. Serduszko z czarnego marmuru trzyma miś. Na sercu jest portret malutkiej dziewczynki z kucykami. Na płycie marmurowej stoją wspaniałe białe kwiaty i białe znicze. Zuzia została odebrana kochającej kobiecie, bo o istnieniu dziewczynki przypomniała sobie nagle jej biologiczna matka: Sylwia M. (28 l.). 

Sylwia M. i Przemysław O. - ta para nigdy nie była wzorcem rodzicielstwa. Kiedy Zuzia miała roczek, została im odebrana i przekazana pod pieczę rodziny zastępczej. Tam została otoczona troską i miłością. Tymczasem Sylwia M. zapewniała, że już wyszła na prostą i chce odzyskać dziecko. W marcu 2021 r. sąd przychylił się do jej wniosku i Zuzia wróciła do niej. Trzy miesiące później, 28 maja 2021 roku, dziewczynka w stanie ciężkim trafiła do szpitala. Pogotowie wezwał jej ojciec. Lekarze, widząc obrażenia dziecka, natychmiast zaalarmowali policję. Ofiara była jednym wielkim siniakiem. Rodzice zostali zatrzymani. Zuzia miała pękniętą czaszką, obrzęk mózgu i wieloodłamowe złamanie przedramienia. Zuzia zmarła 12 czerwca. 

Śledztwo wykazało, że Sylwia M. i Przemysław O. „działając wspólnie i w porozumieniu, znęcali się fizycznie nad małoletnią córką”, a feralnego dnia doszło do kulminacji tortur. - Wówczas rodzice mieli spowodować u dziecka urazy głowy. Zadając ciosy, doprowadzili do licznych zmian w obrębie mózgowia i masywnego obrzęku mózgu - relacjonował Andrzej Kukawski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

Na razie nie wiadomo kiedy zapadnie wyrok. Dziennikarze "Super Expressu" ustalili, jaka jest linia obrony oskarżonych o skatowanie na śmierć malutkiej dziewczynki. Jak dowiedzieliśmy się od śledczych znających kulisy sprawy, biologiczni rodzice Zuzi nie przyznają się do winy, a Sylwia M. twierdzi, że do śmierci Zuzi doprowadził jej o rok starszy braciszek! To absurdalne! Mały chłopczyk miał połamać jej rękę, czaszkę, bić po całym ciele?

Sylwia M. w areszcie urodziła kolejne, czwarte już dziecko. Przemysław O. jest znany wymiarowi sprawiedliwości. Był już wcześniej karany za przestępstwa przeciwko mieniu i odbywał karę pozbawienia wolności. Oboje byli badani psychiatrycznie. Zdaniem biegłych są poczytalni.

Sylwia M. odpowiedziała na pytanie w sądzie. Przemysław O. unikał dziennikarza

Sylwia M. to niewysoka, pulchna kobieta. Korytarz sądowy przemierzała w asyście policji. Szła pewnym krokiem. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Wyglądała, jakby szła na plotki do koleżanki, a nie na swoją sprawę karną. Nasz dziennikarz, który czekał na nią wiedział, że za chwile zacznie się jej proces. - Czy Pani wie co Pani tutaj robi? - zapytaliśmy Sylwię M. - Tak, wiem co tutaj robię - odpowiedziała krótko i treściwie. Na pytanie "dlaczego Zuzia nie żyje?", nic nie odpowiedziała.

Przemysław O. na salę sądową wszedł w więziennym drelichu. Wyglądał zupełnie inaczej niż na zdjęciach, które zamieszczali na swoim profilu. "Tatuś" Zuzi zapuścił brodę i wąsy. Po korytarzu sądowym szedł tak, jakby szedł na szubienicę. Był blady. Patrzył przed siebie niewidzącymi oczami. Przemysław O. nie odpowiedział na żadne pytanie naszego dziennikarza. Udawał, że ich nie słyszy. Do ewentualnych postanowień sądu i wyroku będziemy wracać w kolejnych materiałach.

Sonda
Wierzysz w życie po śmierci?
Znani Polacy, którzy mają dwa groby lub nie mają swojej mogiły. Niezapomniani
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki