- W Łebieńskiej Hucie doszło do tragicznego wypadku drogowego, w którym zginął 10-letni chłopiec, a trzech nastolatków zostało rannych.
- Podejrzany 33-letni Marcin R. został zatrzymany i usłyszy zarzuty, m.in. za ucieczkę z miejsca zdarzenia.
- Co ujawni prokuratorskie śledztwo w sprawie kierowcy, który nie miał uprawnień i odmówił badania trzeźwości?
W czwartek 33-letni Marcin R. został przesłuchany przez prokuratora. Mężczyzna usłyszał zarzuty. Odpowie za spowodowanie wypadku, ucieczkę z miejsca zdarzenia, nieudzielenie pomocy i jazdę pod wpływem środków odurzających, a także w stanie nietrzeźwości. Jak podaje Radio Eska, 33-latek przyznał się do spowodowania wypadku i nieudzielenia pomocy, jeśli chodzi o jazdę na podwójnym gazie - zasłania się szokiem i niepamięcią. Grozi mu do 20 lat więzienia.
Prokuratura złoży do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 33-latka.
Marcina R. zatrzymano we wtorek (7 października) wieczorem, po godz. 22 w Kościerzynie. Do wypadku doszło w Łebieńskiej Hucie na Kaszubach. Śledczy będą musieli wyjaśnić, jak mężczyzna dostał się do Kościerzyny, bo uszkodzone auto - opel insignia - znaleziono w Przodkowie (10 km od miejsca wypadku). Zdaniem policji mężczyzna ukrywał się w Kościerzynie.
Cały czas trwają w tej sprawie czynności procesowe. Słuchani są świadkowie. Prokurator zlecił biegłemu ocenę techniczną samochodu. Ma być wydana wstępna opinia przez biegłego z zakresu techniki jazdy.
- powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Mariusz Duszyński i dodał, że będzie przeprowadzona sekcja zwłok 10-letniego Igora N.
33-letni Marcin R., podejrzewany o spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego w Łebieńskiej Hucie (pow. wejherowski), nie poddał się dobrowolnie badaniu na zawartość alkoholu i narkotyków.
W chwili wypadku 33-latek nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Zostały mu odebrane za prowadzenie samochodu pod wpływem substancji psychoaktywnych.
Do wypadku doszło we wtorek po godz. 19.30 na ul. Kartuskiej (DW 224) w Łebieńskiej Hucie w powiecie wejherowskim. Trzech chłopców jechało na rowerach, a jeden szedł pieszo. W grupę wjechał samochód osobowy, który następnie odjechał z miejsca zdarzenia.
Policja podała, że byli to chłopcy w wieku 10, 12, 13 i 16 lat. Na miejscu zginął Igor N., najmłodszy z nich. Jeden z chłopców, z amputowaną kończyną, został przetransportowany do szpitala śmigłowcem LPR. Dwóch kolejnych, z obrażeniami ręki, nogi i głowy, przewieziono karetkami. Na miejscu przez kilka godzin pracowali strażacy, policjanci i prokurator.
Za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia, a za ucieczkę z miejsca zdarzenia – do 12 lat pozbawienia wolności.