Schorowana Elżbieta Zapendowska na wózku na pogrzebie Stanisława Sojki
W poniedziałek, 8 września odbyły się uroczystości pogrzebowe Stanisława Sojki. Żałobnicy licznie zebrali się w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Warszawie. Rodzina, przyjaciele, fani oraz przedstawiciele świata sztuki i polityki, tłumnie przybyli, by towarzyszyć artyście w jego ostatniej drodze.
Na pogrzebie Stanisława Sojki pojawiło się wiele znanych twarzy. W tłumie żałobników można było zauważyć m.in. Monikę Olejnik z partnerem Tomaszem Ziółkowskim, Muńka Staszczyka, Tomasza Sikorę, Halinę Frąckowiak, Natalię Szroeder, Małgorzatę Ostrowską-Królikowską, Roberta Chojnackiego, Zbigniewa Zamachowskiego czy Artura Barcisia.
Na cmentarz Powązkowski przybyła również Elżbieta Zapendowska. Legendarna jurorka "Idola, pomimo ogromnych problemów ze zdrowiem, przyszła oddać hołd Sojce. 78-latka poruszała się przy pomocy wózka inwalidzkiego.
Zobacz również: Synowie pożegnali Stanisława Sojkę. Przejmujące słowa na pogrzebie. "Życie mojego taty było pieśnią"
Elżbieta Zapendowska: "Tu nic już nie da się zrobić i żadna operacja mi nie pomoże"
Widok schorowanej gwiazdy poruszył wielu. Elżbieta Zapendowska nie ukrywa, że jej stan zdrowia się pogorsza. W ubiegłym roku wycofała się z branży i ze wszelkich czynności zawodowych. By funkcjonować potrzebuje pomocy swojego asystenta. W najnowszej rozmowie z "Faktem" wyznała, że do problemów ze wzrokiem doszły problemy z poruszaniem się.
Stara się jednak jak najwięcej poruszać o własnych siłach. Przy poniedziałkowym pogrzebie obawiała się jednak, że będzie jej bardzo trudno poruszać się samodzielnie po cmentarnych alejkach.
Ponieważ ja nie widzę na długie odległości, to nie za bardzo bym dała radę przejść się po cmentarzu, więc wózek był idealny na taką sytuację. Nie wiedziałam, czy dojdę o własnych siłach na ten pogrzeb, a bardzo chciałam uczestniczyć w tych uroczystościach - stwierdziła.
Dodała, że jej problem ze wzrokiem będzie się tylko pogarszać. Specjalistka od emisji głosu choruje na jaskrę, która w tym momencie jest już nieoperacyjna. Elżbieta Zapendowska stara się jednak nie tracić pogody ducha.
Tu nic już nie da się zrobić i żadna operacja mi nie pomoże. [...] Bywa źle, ale później znowu fikam. Tak w kółko. Nie można liczyć na to, że zdarzy się cud, że będzie olśnienie i będę miała sokoli wzrok. Nie będę. Najważniejsze jest poczucie humoru. Samemu z siebie trzeba sobie jaja robić i na wesoło podchodzić do życia - stwierdziła Zapendowska.
Zobacz również: Prorocze słowa Stanisława Sojki na próbie w Sopocie. "Nie wiem, czy dotrwam do jutra"