Na ten moment czekały miliony jej fanów. Beata Kozidrak z zespołem Bajm wróciła na scenę. W niedzielę 24 sierpnia artystka zagrała pierwszy po 9 miesiącach przerwy koncert podczas Dni Pszczyny na Śląsku. Okazało się, że jest prywatnie związana z miastem - stamtąd pochodzi rodzina jej mamy. Wzruszeń więc nie brakowało. Zwłaszcza, że Beata naprawdę cieszyła się, że znów może stać na scenie.
Pierwszy koncert Beaty Kozidrak i Bajmu po chorobie gwiazdy. Jak było?
- Zapraszamy na koncerty! - powiedział nam były mąż, a wciąż menadżer artystki, Andrzej Pietras (71 l.), gdy kilka dni temu zapytaliśmy go, jak Beata przygotowuje się do powrotu na scenę. Z zaproszenia więc skorzystaliśmy i nasz dziennikarz pojawił się na Śląsku, by zobaczyć pierwszy po przerwie - spowodowanej chorobą nowotworową - koncert Kozidrak. W trasę spakowała leki, inhalator i… pożywny jogurt skyr.
Na scenę wyszła punktualnie. Od początku nie kryła wzruszenia. Po wykonaniu wielkiego hitu „Biała armia” zwróciła się do kilkutysięcznej publiczności.
Jest to nasz pierwszy koncert po 9 miesiącach. Pewnie coś się dzisiejszej nocy narodzi
- zażartowała i dodała, że jest nieco zestresowana.
Czujemy lekką tremę, bo chcielibyśmy dzisiaj dla was zagrać, jak najlepiej potrafimy. Ja tym bardziej chcę dla was dzisiaj zaśpiewać z całego serca i całej swojej mocy tu w Pszczynie, w przepięknym miejscu, związanym z moją rodziną od strony mamy. Chciałabym, jeśli mogę, podziękować wszystkim tym, którzy myśleli o mnie ciepło, kiedy leżałam w szpitalu, kiedy był ten proces leczenia i wiem, że o mnie myśleliście ciepło. Dziękuję za wszystkie maile, SMS-y, po prostu myśleliście o mnie jak o ciepłej osobie, bliskiej i to naprawdę dodaje energii. Bardzo wam dziękuję
- mówiła wzruszona Kozidrak.
Czytaj także: Wiemy, na co choruje Beata Kozidrak! "Byłam chwilę na tamtym świecie"
Kozidrak w dobrej formie, ale...
Na scenie rozbrzmiały największe hity Bajmu ze „Szklanką wody”, „Płynie w nas gorąca krew” i „Nie ma wody na pustyni” na czele. Beata Kozidrak udowodniła, że wciąż ma kawał głosu, choć pomoc chórzystek bywała jej przydatna. Artystka była też o wiele bardziej statyczna niż kiedyś. Sprawiała wrażenie, jakby szybciej się męczyła. W połowie koncertu na kilka minut zeszła ze sceny, by, jak powiedziała, przypudrować nosek. Wtedy estradę przejęły chórzystki, z córką gwiazdy - Katarzyną Pietras - na czele.
- Jak mi tego było brak, mówię wam. Masakra. To jest taka wielka siła, to jest taka wielka potrzeba bycia razem z wami, przeżywania tych emocji, nie da się tego opisać. Dzięki temu człowiek ma tyle siły, że może pokonać wszystkie przeszkody w swoim życiu - powiedziała ze sceny, a na koniec wykonała nieśmiertelny przebój „Ta sama chwila”.
A utwór ten wybrzmiał szczególnie emocjonalnie. Bo dziś Beata Kozidrak, która jeszcze kilka miesięcy temu bała się o swoje życie, doskonale wie, że musi doceniać każdą chwilę.
Zobaczcie w naszej galerii, jak wyglądał koncert Beaty Kozidrak po długiej przerwie.