- W Sanoku doszło do dramatycznej interwencji po zgłoszeniu o agresywnym mężczyźnie zabarykadowanym z matką i zagrożeniu gazem.
- Policja i straż pożarna podjęły próbę wejścia do mieszkania, gdzie odkryto ciało kobiety, a napastnik zaatakował funkcjonariuszy.
- Podczas akcji ratunkowej, strażak został ranny, a agresywny mężczyzna zginął od strzałów.
- Co doprowadziło do tak tragicznego finału i jaki jest stan rannego strażaka?
W czwartek (20 listopada) około godz. 10 policjanci otrzymali zgłoszenie z Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, że w jednym z mieszkań bloku przy ulicy Sadowej w Sanoku agresywny mężczyzna zabarykadował się ze swoją 69-letnią matką.
– Ze zgłoszenia wynikało też, że uruchamiała się czujka gazu. Istniało więc podejrzenie, że mężczyzna mógł odkręcić kurki z gazem, co stanowiło zagrożenie również dla mieszkańców całego bloku – poinformował kom. Piotr Wojtunik z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
W związku z zagrożeniem służby zdecydowały, że do mieszkania wejdą siłą. Policjanci zauważyli ciało kobiety, a przebywający w środku 46-letni mężczyzna wybiegł do nich, trzymając w ręku narzędzie przypominające maczetę albo miecz. Agresor zaatakował najpierw strażaka, a później policjantów.
Policjanci próbowali powstrzymać napastnika przy pomocy gazu. To nie pomogło, więc zdecydowali użyć broni służbowej. Życia postrzelonego mężczyzny nie udało się uratować, pomimo reanimacji.
Wiadomo, co ze zdrowiem poszkodowanego strażaka. - Strażak, który został poszkodowany podczas interwencji w Sanoku przy ul. Sadowej, został przetransportowany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do Szpitala Wojewódzkiego numer 2 w Rzeszowie - mówi w rozmowie z Radiem Eska st. kpt. Paweł Giba, rzecznik KP PSP w Sanoku. Stan strażaka jest stabilny. Jest przytomny, cały czas wykonywane są badania.