Elana Toruń w sezonie 2019/20

i

Autor: Piotr Lampkowski / Super Express Dlaczego Elana Toruń spadła do 3. ligi? Sezon jak z koszmarnego snu [ANALIZA] / Zdjęcie poglądowe

Dlaczego Elana Toruń spadła do 3. ligi? Sezon jak z koszmarnego snu [ANALIZA]

2020-07-20 9:46

Elana Toruń spada do 3. ligi. Porażka ze Zniczem Pruszków 2:3 przypieczętowała marny los "Żółto-Niebieskich". Jak to się stało, że przez ponad rok, od przegranego w ostatniej chwili awansu na zaplecze Ekstraklasy, torunianie stoczyli się niemal na samo dno? Postanowiliśmy przeanalizować kilka czynników, które naszym zdaniem doprowadziły drużynę do smutnego finału. Ten przykład pokazuje dobitnie, jak istotną rolę w futbolu odgrywa dobry szkoleniowiec...

Niedzielny wieczór był bardzo smutny dla wszystkich fanów Elany Toruń. Wśród słów frustracji, dało się regularnie słyszeć jedno pytanie - "dlaczego?". Porażka w Pruszkowie była smutnym odzwierciedleniem sezonu 2019/20. Ten wyjazdowy mecz był swoistą klamrą - momenty były, ale skończyło się tragicznie. Spójrzmy na kilka czynników, które moim zdaniem doprowadziły do tragedii, jaką dla kibiców jest spadek do 3. ligi. A wszystko zaczęło się tuż po sezonie 2018/19.

Rafał Górak miał plan. Elana Toruń go straciła wraz z jego odejściem

Dziennikarze, obserwatorzy, kibice, obsługa meczu - wszyscy w sezonie 2018/19 chętnie chodziliśmy na Stadion Miejski im. Grzegorza Duneckiego przy ul. Bema. Dlaczego? Przecież z trybun mecze ogląda się tam fatalnie. Boisko daleko, bieżnia sprawia, że obiekt bynajmniej nie kojarzy nam się z atmosferą piłkarskiego święta. Powód był jednak prosty. Rafał Górak i jego pomysł na Elanę. "Żółto-Niebiescy" mogli mecz przegrać, ale jak na poziom 2. ligi - to się oglądało. Zawodnikom takim jak Dominik Kościelniak, Filip Kozłowski, Krzysztof Wołkowicz czy Maciej Stefanowicz piłka po prostu nie przeszkadzała. Kombinacyjna gra, wymiana wielu podań, zmiany pozycji, ofensywni boczni obrońcy (Kordian Górka!), kreowanie sytuacji, po prostu - radość z gry.

Góraka nie zrażały sytuacje, w których obrońcy przy próbie krótkich podań tracili piłkę. Wyznawał zasadę, że następnym razem będzie lepiej i mają próbować dalej. W ostatniej kolejce kampanii 2018/19 awans do 1. Ligi przepadł, ale torunianie jako beniaminek byli odbierani bardzo pozytywnie. 

Po dobrym sezonie było jasnym, że Rafał Górak dostanie propozycje od możniejszych. W końcu wybrał GKS Katowice, który wprawdzie grał w tej samej lidze, ale jednak finansowo i historycznie jest klubem o wiele bardziej konkretnym. Zadecydował też region, w końcu trener jest ze Śląska. No i właśnie tu się zaczęło. W jego miejsce zatrudniono Ariela Jakubowskiego. "Wizir" zaczął nieźle, od wygranej 2:1 z Bytovią Bytów, ale już wcześniej wydawało się, że to nie będzie już tak ładna Elana jak wcześniej. Na inauguracyjnej konferencji prasowej, gdy ten szkoleniowiec opowiadał o swoim pomyśle na grę zespołu, w oczy raził... brak tego pomysłu. Słyszeliśmy formułki, jakich tysiące.

A w trakcie sezonu 2019/20 było jeszcze gorzej. Na ten przykład - po sześciu minutach meczu w Polkowicach Elana przegrywała 0:2, a trener na konferencji prasowej po kolejnym spotkaniu wspominał, że pierwsze pół minuty mu się podobało. Pamiętam jak dziś, że od razu wymieniliśmy spojrzenia z kolegami dziennikarzami. Byliśmy "lekko" zszokowani. Sam trener odszedł na początku października 2019 roku i wtedy wydawało się, że wiele jest jeszcze do uratowania.

Przyszedł Bogusław Pietrzak. Trener tyleż doświadczony, co mający na koncie niedawny spadek do 2. ligi z Garbarnią Kraków. Podchodziliśmy do tego rozwiązania z nieufnością, ale jednocześnie z wiarą. Jak podsumować kadencję następcy Jakubowskiego? "Momenty były". No właśnie, ale jakie? Wygrane takie jak w Legionowie czy u siebie z Garbarnią - więcej szczęścia niż rozumu. Stylu brak, a drużyna (zwłaszcza w ostatnich kilku kolejkach) wyglądająca jak zlepek przypadkowych gości. Taktyka "na Kozłowskiego i jakoś to będzie" to chyba jedyny pomysł, jaki można było zaobserwować. Wielokrotnie rozmawialiśmy na trybunie prasowej i pytaliśmy siebie nawzajem "jaki jest pomysł?". Wtedy najczęściej padały odpowiedzi w stylu "nie wiem stary, nie wiem". Tęsknota za Rafałem Górakiem była coraz bardziej odczuwalna.

W końcu po serii koszmarnych występów, Pietrzak odszedł. Na trzy kolejki przed końcem, kiedy Elanę mógł uratować już tylko cud. Zostawił za sobą nieciekawą atmosferę, znerwicowanych kibiców, którzy publicznie gardzili trenerem. Pogardliwie nazywali go wuefistą. Trzeba przyznać, że to niezłe osiągnięcie - dwóch tak złych trenerów w jednym sezonie, to naprawdę wygląda wyjątkowo. Ktoś ich zatrudnił i z perspektywy czasu musi sobie ostro pluć w brodę. 

Elana Toruń i jej transfery. Dobre, ale tylko na papierze

Po udanym sezonie 2018/19 też było dla nas jasnym, że nie uda się zachować wszystkich zawodników, którzy do niego doprowadzili. Skrzydłowy Krzysztof Wołkowicz i stoper Michał Kołodziejski poszli wyżej, do Bełchatowa. Rafał Górak namówił na pójście do Katowic Macieja Stefanowicza. - Wyrwano mi trzy zęby trzonowe - mówił mi Ariel Jakubowski przed sezonem. 

Kto by się spodziewał, że najbardziej zatęsknimy za Stefanowiczem? Środkowy pomocnik nie miał może gigantycznych liczb (6 goli i 2 asysty 18/19), ale był motorem napędowym większości akcji Elany Toruń. W jego miejsce sprowadzono ofensywnego Krzysztofa Kołodzieja, który był bardzo chwalony przez moich kolegów z Poznania. Przekonywali, że na tym poziomie będzie sporym wzmocnieniem. W miejsce Wołkowicza przyszedł Bartosz Machaj z Chrobrego Głogów (poziom pierwszoligowy?) i za Kołodziejskiego Michał Bierzało, chwalony za występy w Siarce Tarnobrzeg, która jednak zleciała do 3. ligi. 

Teoretycznie wszystko gra. Niestety boisko zweryfikowało to brutalnie. Kołodziej miał momenty, ale grał poniżej oczekiwań. O ile 11 asyst wygląda względnie nieźle, o tyle jego brak zaangażowania i pozorowany pressing raził po oczach wielokrotnie. Bierzało popełniał błąd za błędem, wpisując się w smutny obraz defensywy. A Machaj? Jak już się wstrzelił w czerwcu (!) 2020 roku, to i tak towarzyszyły mu urazy. Sprowadzenie w trakcie sezonu Słowaków to też w dużej mierze porażka - może poza Lukasem Hrnciarem, który coś tam pokazał. Aha - jest jeszcze Paweł Sokół, który dołączył w marcu. Niech za podsumowanie poświadczy fakt, że zaliczył dwa spadki w ciągu jednego sezonu - z Ekstraklasy z Koroną no i z Elaną.

Sukcesem na rynku transferowym było w zasadzie tylko namówienie na pozostanie Filipa Kozłowskiego, który zaliczył mały regres, ale przy jego problemach zdrowotnych - i tak był czołową postacią "Żółto-Niebieskich". To stanowczo za mało. O sprowadzeniu króla strzelców lubuskiej IV ligi Przemysława Mycana z litości nie będę pisać zbyt wiele.

Elana Toruń i regres na każdej pozycji

W bramce niepewność - najpierw Knuta, potem Sokoła. Obrona? No właśnie zatrzymajmy się tutaj na moment. Nie wiem kto był pierwszym, który postawił na boku defensywy Mateusza Stryjewskiego, ale to było jak otwarcie drogi ekspresowej rywalom. "Stryj" w pomocy przy swoich wadach mógł się czasem podobać, ale pomysł z cofnięciem go to taktyczne samobójstwo. Kordian Górka też podobnież miał sporo ofert z lepszych lig, a sezon 2019/20 to konkretny zjazd - bez gola i bez asysty. A z tyłu? Słabiutko. O Bierzale pisaliśmy już wyżej. 

Pretensji nie mam tylko do Wojciecha Onsorge i Jana Andrzejewskiego, którzy robili swoje. Ten pierwszy bardzo zżył się z klubem. W 72. minucie domowego meczu ze Skrą Częstochowo otrzymał czerwoną kartkę (konsekwencja dwóch żółtych) i... poszedł oglądać mecz z sektorem dopingującym.  W końcówce sezonu grał z kontuzją, zaciskał zęby, starał się, próbował. Ma charakter na bycie kapitanem "Żółto-Niebieskich", tylko pytanie czy zostanie na czwartym poziomie rozgrywkowym. Papiery ma na granie wyżej. 

Tymczasem w pomocy nadal swoje robił doświadczony Mariusz Kryszak, a reszta grała falami. Największy zjazd zaliczył Dominik Kościelniak, który nie miał już takiej dynamiki jak rok wcześniej. Wydaje się, że gdy był jednym z wielu - nieco w cieniu Kozłowskiego, Wołkowicza czy Stefanowicza, to wówczas taka rola pasowała mu o wiele bardziej. Kiedy trzeba było wziąć ciężar zdobywania bramek i asyst na siebie, to z tym sobie już zwyczajnie nie poradził.

Wreszcie atak - Filip Kozłowski już nie tak skuteczny jak przed rokiem, choć do niego też absolutnie pretensji nie mam. Harował za 2-3 i kreował mnóstwo sytuacji. Nie mam wątpliwości, że on odejdzie, bo musi grać w lepszej lidze. Pozostaje mu tylko podziękować. Długo wytrzymał. 

Elana Toruń i atmosfera wokół klubu

To może nie jest czynnik, który jakoś gigantycznie wpłynął na samą grę piłkarzy, ale nie da się ukryć, że przyjście prezesa Jacka Bednarza należy ocenić bardzo negatywnie. Od pierwszych dni konflikt między nim a kibicami narastał. Argumenty za jego sprowadzeniem do klubu w pełni rozumiem - człowiek z kontaktami na najwyższym szczeblu w Polsce, mogący wprowadzić Elanę na wyższy poziom. Tymczasem wróciły demony chociażby z Wisły Kraków, która też ma niełatwych kibiców. 

Bednarz zwlekał ze zwolnieniem Pietrzaka, choć nie powinien. Jeśli chciał konsekwentnie budować nową, lepszą Elanę, to powinien wcześniej sięgnąć po kogoś z klarowną wizją zespołu. Tymczasem konsekwentnie stawiał na trenera, który wpadł w konflikt z fizjoterapeutą Tomaszem Rudnickim. 50-latek cieszył się wielkim szacunkiem wśród fanów. Jego odejście spotkało się z bardzo ostrą reakcją kibiców, którzy coraz mocniej akcentowali swoje niezadowolenie.

Teraz fani żądają odejścia Bednarza, po zaledwie półrocznej kadencji. Czy tak się stanie? Tego nie przesądzamy, ale o odbudowanie zaufania będzie bardzo trudno.

Czy Elanę Toruń czekają lepsze czasy?

W 2018 roku "Żółto-Niebiescy" awansowali na szczebel centralny. Tak wysoko nie byli od niemal dwudziestu lat. Zasady promocji na trzeci poziom rozgrywkowy są drakońskie. Tylko jedna drużyna z danej grupy będzie mogła się cieszyć po sezonie 2020/21. Trudno powiedzieć, jaka będzie kadra i sztab szkoleniowy Elany Toruń. Pandemia koronawirusa sprawiła, że w trakcie kampanii 2019/20 pojawiły się cięcia w budżecie. Teraz jeszcze dochodzi fakt, iż czołowych zawodników zwyczajnie będzie trudno zatrzymać. Przewidywanie kolejnych miesięcy to typowe wróżenie z fusów.

Co ciekawe - niebawem czekają nas derby Torunia. Elana zagra bowiem na jednym poziomie z Pomorzaninem Toruń. Kiedyś kibice tych pierwszych uznaliby to za mało śmieszny żart. A jeszcze nie tak dawno był mecz na pięknym obiekcie Widzewa...

Miodobranie na dachu Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki