Zamordowana 21-latka leżała w wannie pełnej krwi. Jej zabójca uciekł z kraju  poprawiam format!

i

Autor: SHUTTERSTOCK Zamordowana 21-latka leżała w wannie pełnej krwi. Jej zabójca uciekł z kraju poprawiam format!

Zamordowana 21-latka leżała w wannie pełnej krwi. Jej zabójca uciekł z kraju

2022-05-08 9:39

W Irlandii miał swoje nowe życie. Miał ubezpieczenie zdrowotne, dobrą pracę, konto bankowe i dwie karty płatnicze, w Polsce – wyrok za morderstwo. Dzisiaj wrócimy do 1994 roku, na Targówek. To historia morderstwa Beaty S., 21-latki, która pochodziła z bogatej rodziny i mieszkała z matką w willi na warszawskim Zaciszu.

Kobieta miała za tydzień wyjść za mąż, więc cała rodzina przygotowywała się do ślubu. Rano, we wtorek, 17 maja, Beata została sama w swoim wielkim domu. Po kilku godzinach do mieszkania wraca jej matka, która dokonuje tragicznego odkrycia. Jej dziecko leży w wannie wypełnionej wodą. Martwe.

Śledczy, którzy pojawili się na miejscu, odnaleźli w domu krew kobiety, jednak brak śladów włamania. Nie odnaleziono również narzędzia zbrodni. Zginęły zaś 2 kilogramy złotej biżuterii oraz 90 tysięcy dolarów. Patolog, który badał denatkę, stwierdził, że dziewczyna otrzymała cios w głowę – prętem, bądź rurką, a później została uduszona paskiem. Napastnicy później przeciągnęli jej zakrwawione ciało do łazienki i wrzucili do wanny wypełnionej wodą.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Warszawa. Zabił 20 lat temu, wpadł bo nie miał maseczki

Policjanci przyjęli, że zbrodnia miała motyw rabunkowy. To zabójstwo było jednym z najgłośniejszych w stolicy w tamtym okresie. Śledztwo prowadzono mozolnie i niestarannie. Sama sprawa została umorzona po zaledwie roku.

W 1997 roku dokumenty z powrotem trafiły na biurko śledczych, gdy dwóch podejrzanych, Andrzej K. oraz Janusz Z. zostali niezależnie od siebie aresztowani w zupełnie innych sprawach. Policjanci nie mogli wyjść ze zdumienia, kiedy podczas przesłuchać obaj zatrzymani zaczęli opowiadać o morderstwie na Targówku.

Przebieg zdarzenia

Tamtego, feralnego dnia, Janusz wraz z Andrzejem pojechali do mieszkania Beaty. Dziewczyna znała Janusza, bowiem kilka tygodni temu robił u niej remont w domu, więc bez problemu otworzyła m u drzwi. Gdy weszła do kuchni, napastnicy rzucili się na bezbronną 21-latkę. Andrzej K. uderzył dziewczynę metalową rurką, a Janusz S. zaczął ją dusić paskiem od spodni.

NIE PRZEGAP: Makabryczne odkrycie: ciało 21-latka w Hotelu Panorama. Doszło do morderstwa?!

Proces dwóch zatrzymanych ciągnął się latami. Dopiero w 2011 roku obaj zostali uznani za winnych brutalnego morderstwa i dostali po 25 lat. Mężczyźni najprawdopodobniej zostaliby skazani wcześniej, lecz Andrzej K. chciał spróbować swoich sił w ucieczkach. I tak, na koniec 2006 roku, sąd wydał Andrzejowi trzymiesięczną przepustkę na święta Bożego Narodzenia. Mężczyzna zniknął z pola widzenia śledczych. W tym czasie zorganizował sfabrykowane dokumenty, dzięki którym wydostał się z kraju.

Za Andrzejem K. wysłano listo gończy, jego zdjęcie trafiło na komisariaty oraz placówki straży granicznej, lecz przez kolejne pięć lat słuch o nim zaginął.

Uciekinier nie próżnował. Udało mu się dostać do Irlandii i podjąć legalną pracę oraz założyć konto bankowe. Nie zwrócił przy tym niczyjej uwagi. Andrzej K. idealnie wpasował się w trend, bowiem były to czasy masowej imigracji Polaków.

CZYTAJ TEŻ: Morderstwo w pralni na Gocławiu. Zabójca przyznał się do winy. Nie poszło o dywan?

Przez pięć lat mieszkał w Urlingford, niewielkim mieście w południowo-wschodniej Irlandii. Wiódł dostatnie życie. Jego sąsiedzi nie mieli pojęcia, że na co dzień obcują z krwawym mordercą. Wszystko zmieniło się w poniedziałek 5 marca 2012 roku. Do jego drzwi zapukali funkcjonariusze z irlandzkiej Gardy. Grał rolę niewinnego, jednak w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że przegrał, że to koniec. Andrzej K. spędzi w więzieniu jeszcze około 15 lat.

Pijany kierowca zabił 17-latkę. Nie odpowie jednak za morderstwo
Sonda
Czy za zabójstwo powinna być kara śmierci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki