Nie było taksówki ani szofera z kartką – na Krzysztofa Gojdzia czekał sam właściciel prestiżowej warszawskiej kliniki stomatologicznej. Właśnie on podjechał pod terminal wartym fortunę Rolls Roycem. Doktor gwiazd wsiadł do środka, z uśmiechem i energią, jakby właśnie wyszedł na czerwony dywan.
Toast w drodze na przegląd uzębienia
Zanim jednak dotarli do kliniki, był jeszcze przystanek na szybkiego kawkę i... coś do kawki. I wcale nie chodzi o ciasteczko, doktor gwiazd na pewno dba o formę. Paparazzi uchwycili za to moment, w którym Gojdź wraz z towarzyszem wznieśli kieliszki – krótki toast, chwila rozmowy i powrót do luksusowej limuzyny. Czyżby doktor gwiazd obawiał się dentysty?
Prawdziwy cel wypadu był jednak jasny – klinika, w której Gojdź poddaje się zabiegowi „Hollywood Smile”. To tam powstaje jego nowy, perfekcyjny uśmiech. Wizyta nie trwała długo, ale symbolicznie pokazała, że specjalista nie spuszcza z oczu efektów inwestycji wartej fortunę. Przy świetle dziennym ocenił jakość licówek i, jak się zdaje, był zadowolony.
Nie przegap: Oto nowa twarz Krzysztofa Gojdzia. 150 tysięcy i… taki efekt? Wojewódzki porównał go do Poloneza
Seria kosztownych metamorfoz Krzysztofa Gojdzia
Ostatnie miesiące to prawdziwy maraton zabiegów Krzysztofa Gojdzia. Najpierw przeszedł kosztowny lifting głębokich tkanek twarzy – siedmiogodzinny zabieg za około 150 tysięcy złotych, połączony z korektą powiek i „modernizacją” brwi. Teraz przyszła pora na kolejny krok, czyli inwestycję w hollywoodzki uśmiech. W warszawskiej klinice rozpoczął proces zakładania licówek ceramicznych, które mają zapewnić mu perfekcyjne zęby rodem z Beverly Hills.
Do tego Rolls Royce, paparazzi na ogonie i powrót do Polski z rozmachem. Jedno jest pewne – doktor gwiazd nie musi się starać, żeby robić show. Show samo robi się wokół niego.
Zobacz w galerii całą trasę Krzysztofa Gojdzia - od lotniska po drzwi kliniki! Z przystankami!