Strzelanina w pralni na Gocławiu

i

Autor: Marcin Wziontek/SUPER EXPRESS Strzelanina w pralni na Gocławiu

Strzelanina na Gocławiu w Warszawie. Jedna osoba nie żyje, policjanci oddali strzały [MAMY ZDJĘCIA]

2021-05-07 14:36

Strzelanina na Gocławiu w Warszawie. Do wstrząsających wydarzeń doszło w piątek, 7 maja w okolicy skrzyżowania ul. Bora-Komorowskiego z ul. Umińskiego. Grupa antyterrorystów wkroczyła do akcji po jatce, do której miało dojść w pralni na Gocławiu. Policjanci oddali kilka strzałów. Jak ustalił Super Express, jeden z uczestników bójki - właściciel pralni - nie żyje. Miejsce zdarzenia zabezpieczają policjanci. Do zdarzenia zadysponowano straż pożarną i pogotowie. Na miejscu trwa akcja służb.

Spis treści

  1. Strzelanina na Gocławiu w Warszawie. Jedna osoba nie żyje
  2. Strzelanina na Gocławiu. Co stało się przy ul. Bora-Komorowskiego?
  3. Strzelanina na Gocławiu. Wstrząsające relacje świadków
  4. Strzelanina na Gocławiu. Co mówią policjanci?

Strzelanina na Gocławiu w Warszawie. Jedna osoba nie żyje

Strzelanina na warszawskim Gocławiu. Ze wstępnych ustaleń wynika, że w pralni przy ul. Bora Komorowskiego 4 doszło do starcia ojca z synem. Jeden z nich miał wymachiwać nożem. Wtedy do akcji mieli wkroczyć policjanci, którzy ostatecznie oddali kilka strzałów. Jedna osoba nie przeżyła tych makabrycznych wydarzeń. Już wiadomo, że to właściciel pralni, który najprawdopodobniej starł się ze swoim synem.

Teren po strzelaninie na Gocławiu został ogrodzony. Jak relacjonuje nasz reporter, na miejscu jest mnóstwo radiowozów, cztery karetki pogotowia i straż pożarna. Pralnia znajduje się w środku osiedla, między parkingami, placem zabaw i licznymi sklepami. W pralni wybita jest szyba. To strażacy wybili ją, wchodząc do pralni. - Po chwili wszyscy wybiegli, a z budynku wyszedł mężczyzna w zakrwawionej koszulce z nożem w ręku - słyszymy od świadka tej krwawej jatki na Gocławiu.

W środku budynku pracują technicy kryminalistyki, którzy muszą zebrać wszystkie ślady. Jak nieoficjalnie słyszymy, gdy policja weszła do pralni, jeden z mężczyzn miał przy sobie niebezpieczne narzędzie - najprawdopodobniej właśnie nóż, którym wcześniej dźgnął drugiego mężczyznę. Dlatego policja oddała strzały.

Strzelanina na Gocławiu. Co stało się przy ul. Bora-Komorowskiego?

Nasz reporter opisuje też, że kryminalni sprawdzają monitoring i zbierają ślady. Na ramie okna widoczne są ślady krwi, z kolei na stole w środku pralni znajduje się broń. Na miejscu cały czas jest jeszcze pogotowie (stan na godz. 15:10). Na miejsce przychodzą okoliczni mieszkańcy, którzy nie mogą uwierzyć, że w ich sąsiedztwie doszło do tak potwornej tragedii

Stołeczna policja nie podaje jednak żadnych oficjalnych informacji. - Jest to sprawa na gorąco. Wciąż ustalamy dokładny przebieg tego zdarzenia. Na miejscu są wszystkie potrzebne służby. Nic więcej nie mogę teraz powiedzieć - przekazała Małgorzata Wersocka z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji. Będziemy aktualizować artykuł na bieżąco. 

Strzelanina na Gocławiu. Wstrząsające relacje świadków

Świadkowie makabry na Gocławiu są wstrząśnięci. Jak przyznaje Pani Elżbieta wszystko stało się wtedy, gdy czekała na autobus w kierunku centrum Warszawy. - Początkowo dwóch strażaków i dwóch policjantów chciało wejść do pralni, ale drzwi były zamknięte. Wtedy strażacy użyli łomu i wybili szybę. Mundurowi weszli do środka i tak szybko jak tam weszli, wybiegli - relacjonuje Pani Elżbieta. I dodaje, że z budynku wyszedł mężczyzna z nożem, który był cały zakrwawiony.

Zakrwawionego mężczyznę widziała też Pani Karolina, która zdarzenie widziała z szóstego piętra bloku przy ulicy Umińskiego. 

- Miałam wychodzić do sklepu, kiedy usłyszałam strzały. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam biegnących policjantów, którzy mieli w rękach broń. Pewnie strzelali do kogoś. Później widziałam, że idzie mężczyzna, który był dosłownie cały zakrwawiony - głowa, gardło, zakrwawione ręce w górze i szedł jak w jakimś amoku. Prawdopodobnie miał nóż w ręku - relacjonuje Karolina.

Czytaj więcej relacji świadków w tym artykule - KLIKNIJ TUTAJ.

Strzelanina na Gocławiu. Co mówią policjanci?

Jak relacjonuje podkom. Rafał Retmaniak z Komendy Stołecznej Policji, pierwsze zgłoszenie wpłynęło do służb około godziny 13:30.

- Policjanci otrzymali informację, że w jednym z lokali usługowych przy ulicy Bora Komorowskiego, ktoś może potrzebować pomocy. Policjanci natychmiast udali się na miejsce, a w międzyczasie na miejsce dojechała też załoga straży pożarnej. Okazało się, że drzwi do lokalu są zamknięte. Z pomocą strażaków policjanci weszli do środka, tam zauważyli mężczyznę, który leży na ziemi. W lokalu znajdował się także drugi mężczyzna, który stał i trzymał w ręku nóż i z tym nożem ruszył w kierunku policjantów - relacjonuje funkcjonariusz. 

Jak zaznacza, napastnik nie reagował na polecenia policjantów, ruszył w ich kierunku i ich zaatakował. - Jeden z policjantów w trakcie interwencji oddał strzały z broni służbowej. Mężczyzna został obezwładniony i zatrzymany. Ze względu na to, że miał liczne rany kłute i cięte ciała został on zabrany przy asyście policji do szpitala przez pogotowie ratunkowe - dodał Retmaniak.

Lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził też zgon mężczyzny, który leżał w lokalu. Na miejscu wykonywane są czynności z udziałem prokuratora. Policjantom nic się nie stało, są oni objęci opieką psychologa policyjnego. Będziemy wyjaśniać wszelkie okoliczności całego tego zdarzenia - zapewnił mundurowy.

Do strzelaniny na Gocławiu doszło przy ul. Bora-Komorowskiego w pobliżu ul. Umińskiego:

Strzelanina w pralni na warszawskim Gocławiu. Jedna osoba nie żyje

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki